Zawsze na odrzucenie spadku jest pół roku, choć kalendarzowo znacznie więcej. To niedawne orzeczenie Sądu Najwyższego(I CSK 329/13), pomocnego w dość skomplikowanych sprawach o pozbywanie się niechcianego spadku (z długami).
Nikt go nie chciał
Kwestia ta wynikła w sprawie o stwierdzenie nabycia spadku po zmarłej Natalii K. Rzecz w tym, że nieprzedstawiającego żadnej wartości. Zostawiła ona troje małoletnich dzieci (ich ojciec zmarł wcześniej), w imieniu których opiekunowie prawni złożyli oświadczenia o odrzuceniu spadku. Do dziedziczenia weszli dalsi krewni, którzy też odrzucali spadek, a po nich ich małoletnie dzieci. W ich imieniu odrzucali spadek ich rodzice – po uzyskaniu wcześniej zgody sądu opiekuńczego.
W efekcie spadkobiercą stała się gmina Rzeszów i to ona zakwestionowała ów werdykt, wskazując, że te ostanie oświadczenia zostały złożone już po terminie. Zgodnie z art. 1015 kodeksu cywilnego oświadczenie o przyjęciu spadku lub o jego odrzuceniu może być złożone w ciągu sześciu miesięcy od dnia, w którym spadkobierca dowiedział się o powołaniu do spadku. W praktyce jest to informacja o śmierci spadkodawcy.
Spadkobierca, który spadek odrzucił, zostaje wyłączony od dziedziczenia, tak jakby nie dożył tej chwili (art. 1020 k.c.). Wtedy do dziedziczenia dochodzą dalsi krewni; w miejsce dzieci wnuki czy jak tu – rodzeństwo i ich dzieci. Jeśli oni nie chcą spadku, muszą złożyć podobne oświadczenia. Jak jednak liczyć ów półroczny termin?
Jakie pół roku
Sąd Rejonowy, a następnie Okręgowy w Rzeszowie uznały, że zawity sześciomiesięczny term na odrzucenie spadku został zachowany, bo w tym terminie opiekunowie małoletnich zwrócili się do sądu o zgodę na odrzucenie spadku. Dlatego też złożenie oświadczeń już po upływie sześciu miesięcy od powołania do spadku nie oznaczało naruszenia terminu. To rozumowanie zaskarżyła gmina Rzeszów.