Podobnie będzie w przypadku dofinansowania wynagrodzeń i składek pracowników objętych przestojem (1300 zł) czy obniżeniem wymiaru czasu pracy (ok. 1900 zł). Firmy, które skorzystają z tej możliwości, a to jedyne rozwiązanie dostępne dla największych, będą miały zakaz zwalniania pracowników nawet przez pół roku.
– Może to być pewnego rodzaju pułapka dla przedsiębiorców, gdyż złamanie zakazu zwalniania może oznaczać obowiązek zwrotu całości dofinansowania – mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Na przykład w USA w razie konieczności redukcji zatrudnienia przedsiębiorcy muszą zwracać wsparcie, ale w wysokości proporcjonalnej do rozmiarów zwolnień.
– Obecny kształt tarczy antykryzysowej w dalszym ciągu odbiega od naszych oczekiwań – mówi Piotr Podgórski, wiceprezes Ogólnopolskiej Federacji Przedsiębiorców i Pracodawców Przedsiębiorcy.pl. – Niepokoi nas nieobjęcie pomocą w wystarczającym zakresie dużych przedsiębiorców, których problemy w obecnej sytuacji są proporcjonalne do skali biznesu, jaki prowadzą. To oni są przecież dzisiaj motorem napędzającym polską gospodarkę.
Etap legislacyjny: trafi do Senatu
Robert Lisicki dyrektor departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan
Wielu przedsiębiorców jest już przygotowanych na wprowadzenie przestoju czy obniżenie wymiaru czasu pracy i czekają tylko na wejście nowych przepisów w życie. Kończą kalkulacje i analizy potencjalnych scenariuszy najbliższych tygodni. Trudno przewidzieć wszystkie skutki działania tarczy. Zakaz zwalniania pracowników w czasie wypłaty postojowego czy dofinansowania po obniżeniu wymiaru czasu pracy oraz później przez czas wypłaty wsparcia może być pułapką dla przedsiębiorców, szczególnie małych i średnich, jeśli nie uda im się stanąć na nogi za kwartał, a rząd nie przedłuży wypłaty wsparcia czy wyczerpane zostaną limity. Wtedy będą musieli zredukować zatrudnienie, co oznacza zwrot dotacji. A to może być dla nich jak nóż w plecy i publiczne dotacje, zamiast pomóc, doprowadzą do większego kryzysu.