Spór w sprawie zwolnienia sekretarz redakcji jednego z pism kobiecych trwał prawie osiem lat. Ostatecznie zakończył się przyznaniem zwolnionej w trybie dyscyplinarnym 27 tys. odszkodowania. Z wyroku Sądu Najwyższego, który zapadł w tej sprawie, wynika, że redakcja zapłaci to odszkodowanie za brak zimnej krwi. Gdyby wydawnictwo rozstało się z pracownicą w drodze zwykłego wypowiedzenia, wówczas nie byłoby podstaw do takiego zakończenia współpracy.
Atrakcyjny wywiad z celebrytką
A doszło do tego w bardzo burzliwych okolicznościach. Sekretarz redakcji została zwolniona w trybie dyscyplinarnym, gdy w konkurencyjnym miesięczniku kobiecym ukazał się przeprowadzony przez nią wywiad ze znaną celebrytką. Pracodawca uznał, że to ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków, w tym obowiązku dbania o dobro zakładu pracy, oraz zasad współżycia społecznego przez przygotowanie artykułu w konkurencyjnym czasopiśmie, bo taki wywiad z atrakcyjną rozmówczynią mógłby się stać głównym tekstem kolejnego wydania przygotowywanego w jej rodzimej redakcji i podnieść wyniki sprzedaży takiego wydania oraz wyniki finansowe.
Czytaj więcej
Gwarancja możliwości pracy w dwóch niekonkurencyjnych firmach może prowadzić do nadużyć i malwersacji.
Po tym, jak dziennikarka odwołała się do sądu pracy, jej sprawa po raz pierwszy trafiła do Sądu Najwyższego, który po dwóch niekorzystnych dla niej wyrokach sądu rejonowego i okręgowego stwierdził (sygn. II PK 231/17), że kwestia narażenia przez powódkę redakcji, w której była zatrudniona, na stratę finansową nie jest oczywista, gdyż nie ma potwierdzenia w wynikach sprzedaży, a liczba utalentowanych osób (w tym celebrytów) o interesującym życiu osobistym jest znaczna. SN odesłał sprawę do ponownego zbadania przez sąd okręgowy w zakresie winy dziennikarki w naruszeniu zakazu konkurencji.
Sąd okręgowy, ponownie rozpoznając apelację dziennikarki, kolejny raz uznał, że dyscyplinarka spełnia wszelkie wymogi formalne, i wskazał, że w jej umowie o pracę znajdował się zapis, w myśl którego „pracownik obowiązany jest w szczególności nie podejmować innej pracy lub zatrudnienia bez zgody pracodawcy”, co stanowiło koronny argument za uznaniem jej działania za bezprawne, nawet w sytuacji, gdy jako sekretarz redakcji nie pisała na co dzień tekstów i wywiadów.