Reklama

Na półmetku kadencji rząd Donalda Tuska jest w kryzysie, ale PiS wcale nie ma się lepiej

Przeprowadzona przez „Rzeczpospolitą” analiza sondaży preferencji partyjnych z ostatnich dwóch lat – od wyborów 15 października 2023 r. – pokazuje, w jakim momencie jest dzisiejsza koalicja rządowa i na co może liczyć opozycja.

Publikacja: 15.10.2025 04:30

Premier RP, przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk oraz prezes PiS Jarosław Kaczyński

Premier RP, przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk oraz prezes PiS Jarosław Kaczyński

Foto: PAP/ Rafał Guz

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Dlaczego preferencje wyborcze dla Koalicji Obywatelskiej i PiS są obecnie tak wyrównane?
  • Jakie czynniki przyczyniły się do spadku poparcia dla koalicji 15 października?
  • Kto może być potencjalnym liderem opozycji przeciwko rządzącej koalicji?
  • Jakie są możliwe scenariusze dotyczące przyszłych wyborów parlamentarnych w Polsce?

Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego więcej łączy, niż dzieli. W dwa lata po wyborach parlamentarnych Koalicja Obywatelska i PiS w badaniach preferencji partyjnych idą łeb w łeb. Liderzy największych ugrupowań są dla swoich partii zarówno siłą, jak i słabością. Ich partnerzy koalicyjni lub potencjalni partnerzy żerują na ich elektoratach. Żadne z dwóch największych ugrupowań nie ma wystarczającej siły, żeby rządzić samodzielnie. Obu zaś przez ostatnie dwa lata poparcie spadło.

Reklama
Reklama

Wielki sukces koalicji 15 października i wielka mobilizacja wyborcza Polaków

Koalicja rządząca składająca się z Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Trzeciej Drogi – dziś już podzielonej na PSL i Polskę 2050 – po wyborach parlamentarnych w październiku 2023 r. cieszyła się początkowo wysokim poparciem społecznym, mimo że wybory wygrał PiS. Elekcja parlamentarna sprzed dwóch lat była wyjątkowa. Partie, które 13 grudnia utworzyły rząd, łącznie dostały ok. 53 proc. głosów (KO: 30,7 proc., TD: 14,4 proc., Lewica: 8,6 proc.) – i to przy rekordowej w całej historii III RP frekwencji: 74,38 proc. Przełożyło się to w Sejmie na 248 mandatów. Jednak od połowy 2024 r. poparcie dla koalicji zaczęło spadać, osiągając po wyborach prezydenckich, w czerwcu–lipcu 2025 r., najniższe poziomy od czasu objęcia przez nią władzy.

Czytaj więcej

Szymon Hołownia stawia Donalda Tuska pod ścianą. Cztery scenariusze dla koalicji

– Władza osłabła, ale nie na rzecz głównej partii opozycyjnej – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pozycja wyjściowa koalicji 15 października była niezła, ale nigdy nie miała ona przytłaczającej większości. 6 listopada 2023 r. suma poparcia dla formacji sprawujących władzę wynosiła 53,7 proc. W listopadzie tego roku poparcie dla koalicji 15 października to już 41,4 proc. Jeśli dodać do tego najnowszy sondaż IBRiS pokazujący, że koalicja rządzi gorzej, niż się spodziewano – o którym piszemy tutaj –  to sytuacja nie powinna nastrajać optymistycznie ekipę Donalda Tuska.

Reklama
Reklama

Foto: Paweł Krupecki

Dwa lata od wyborów 15 października 2023 r. – regularny spadek poparcia dla rządu

– Jest spadek poparcia dla koalicji, bo średnia była 55 proc., a teraz jest 42 proc. Spadek znaczący, ale nie ma katastrofy, patrząc na sumę. Jest „czwórka” z przodu. Jak te partie się skonfigurują? Mają na to jeszcze dwa lata do wyborów – mówi nam prof. Flis. Ekspert zajmujący się badaniami poparcia społecznego dodaje, że „sumując sondaże z pierwszych czterech miesięcy rządów koalicji 15 października, wyniki były lepsze niż podczas samych wyborów”. I dodaje, że „PiS nie ma czwórki z przodu i w porównaniu do czterech pierwszych miesięcy rządów koalicji 15 października też straciło poparcie”.

Foto: Tomasz Sitarski

Rzeczywiście, jeśli weźmiemy pod uwagę poparcie dla PiS, zaufanie społeczne dla Jarosława Kaczyńskiego czy Mateusza Morawieckiego oraz oczekiwania, jakie prezes partii miał wobec sondaży, roztaczając opowieść o możliwych samodzielnych rządach przy ponad 40-proc. poparciu, to największa partia opozycyjna również nie może mieć przekonania, że jest bliska powrotu do władzy Tym bardziej że PiS ma na prawo od siebie „potencjalnego koalicjanta” Konfederację, z którym walczy o tego samego wyborcę.

Najnowszy sondaż IBRiS dawał formacji Sławomira Mentzana i Krzysztofa Bosaka 14,1 proc. głosów. Mentzen ma dobre relacje z prezydentem Karolem Nawrockim, ale nie z Jarosławem Kaczyńskim, który mówił, że jest nieporozumieniem w polityce. – Konfederacji zimą poparcie urosło, ale w trzech ostatnich sondażach są już ciut słabsi niż wiosną. Konfederacja ma połowę tego, co ma PiS. Do wywrócenia stolika to trochę mało – zwraca uwagę prof. Flis. Warto jednak się przyjrzeć, co się takiego stało, że koalicja rządowa zaczęła tracić poparcie, bo po wyborach długo było tylko coraz lepiej. Do pewnego momentu.

Koalicja 15 października dostała premię po wyborach, którą szybko zmarnowała

2 listopada 2023 r. koalicja poprawiła swoje notowania i w badaniu IBRiS dla „Rzeczpospolitej” cieszyła się poparciem 53,9 proc. respondentów. 24 lutego 2024 r. było jeszcze lepiej, gdyż poparcie dla partii władzy sięgało łącznie 56 proc. To był ich szczyt. Później zaczął się powolny zjazd, ale na razie bez jednoznacznego trendu spadkowego. Już w marcu 2024 r. poparcie dla koalicji zmalało do 52,1 proc., w kwietniu do 51,1 proc. Co się wtedy stało? Skończył się miesiąc miodowy koalicji rządowej.

Reklama
Reklama

Foto: Tomasz Sitarski

Ekipa Donalda Tuska dostała premię od wyborców za sprawstwo i znalezienie porozumienia ponad podziałami w odsunięciu PiS od władzy. Warto przypomnieć, że partia Jarosława Kaczyńskiego oddać władzy nie chciała. Mimo że nie miała niezbędnej większości parlamentarnej pozwalającej przegłosowywać ustawy w parlamencie, to po nominalnie wygranych wyborach parlamentarnych Andrzej Duda powołał rząd mniejszościowy Mateusza Morawieckiego, który próbował rządzić, ale już w głosowaniu 11 grudnia 2023 r. nie uzyskał wotum zaufania i tego samego dnia premier złożył dymisję, która została przyjęta przez prezydenta.

Mimo że wybory prezydenckie odbyły się 15 października 2023 r., to do zaprzysiężenia trzeciego rządu Donalda Tuska doszło dopiero 13 grudnia 2023 r., decyzją prezydenta Andrzeja Dudy. Przez dwa miesiące, które upłynęły od wyborów parlamentarnych PiS robiło wszystko, żeby opóźnić przekazanie władzy. Skuteczność i współpraca koalicji 15 października w przejęciu władzy znajdywała odbicie w sondażach preferencji partyjnych.

Następujący później spadek poparcia można tłumaczyć problemami, z którymi koalicja zderzyła się już po utworzeniu rządu, czyli m.in. z protestami rolników przeciwko europejskiemu Zielonemu Ładowi oraz niekontrolowanemu napływowi produktów rolnych z Ukrainy. W czasie demonstracji wysypano zboże z ukraińskich wagonów i zablokowano jadące na sygnale karetki pogotowia, co odbiło się medialnym echem. Rząd jednak potrafił poradzić sobie z trudnościami i już w maju poparcie dla ugrupowań tworzących koalicję poszybowało do 53,4 proc., żeby jednak w czerwcu spaść poniżej 50 proc. – do 49,5 proc., a następnie w sierpniu odbić się do 52,2 proc., żeby na początku września spaść do 47,3 proc. i odbić się pod koniec tego miesiąca do 50,6 proc. poparcia. Skąd ten sondażowy rollercoaster?

Władza zużywa, a w szczególności tracą mniejsi koalicjanci – Trzecia Droga i Lewica. Wewnętrzne turbulencje również nie pomagały koalicji. 26 października  Partia Razem opuściła Klub Lewicy, przechodząc do opozycji. – Obecna władza zużywa się wolniej niż PiS w 2017 r. Nie musi się powtórzyć teraz tamten scenariusz – uważa jednak prof. Flis.

Reklama
Reklama

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

Władza zajmująca się samą sobą jest skazana na porażkę

Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że Koalicja Obywatelska przeprowadziła badania, które pokazywały, że jej wyborcy nie akceptują wewnętrznych sporów i kłótni wynoszonych na światło dzienne. A te kłótnie pojawiały się regularnie. Kraje UE i NATO nie były zgodne w sprawie pomocy dla zaatakowanej przez Rosję Ukrainy, a Polacy dawali odczuć swoje zmęczenie wojną przy granicy i dalszym pomaganiem Ukraińcom. W USA prezydentem został Donald Trump, który ma złe relacje z Donaldem Tuskiem jeszcze z czasów, gdy obecny premier był szefem Rady Europejskiej. Ale najgorsze miało dopiero nadejść.

– Donald Tusk oparł całą swoją strategię o to, że Rafał Trzaskowski wygra wybory prezydenckie – mówi „Rz” prof. Antoni Dudek, politolog z UKSW. Naukowiec zwraca uwagę na to, że to nowy prezydent miał dać impet koalicji 15 października w drugiej połowie rządów i zapewnić jej reelekcję. Tak się nie stało.

Czytaj więcej

Jacek Nizinkiewicz: Dziesięć powodów, dla których przegrał Trzaskowski. To wina Tuska?

Karol Nawrocki z wynikiem 50,89 proc. wygrał drugą turę wyborów prezydenckich (Rafał Trzaskowski otrzymał 49,11 proc. głosów). To był gigantyczny zwrot polityczny, ponieważ po pierwszych sondażach exit poll 1 czerwca wieczorem, Trzaskowski już ogłosił się zwycięzcą wyborów. 10,6 mln głosów oddano na Karola Nawrockiego. Rafał Trzaskowski otrzymał 10,2 mln głosów. Frekwencja wyniosła 71,63 proc. Różnica była minimalna i odzwierciedla podziały w sondażach partyjnych. Potem, w czerwcu 2025 r. koalicja rządowa zaliczyła swój najgorszy wynik w sondażach – 43,7 proc.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Pakt migracyjny. Polska nie będzie musiała płacić? Nieoficjalne doniesienia

Koalicyjnych kandydatów w wyborach prezydenckich, Szymona Hołownię i Magdalenę Biejat, wyprzedzili prawicowi politycy: Sławomir Mentzen i Grzegorz Braun. Lewica i Trzecia Droga traciły poparcie. Ta druga formacja rozpadła się i aksamitnie podzieliła na PSL i Polskę 2050. Część KO nie chciała uznać wyniku wyborów prezydenckich, powołując się na błędy w komisjach wyborczych. Spór o zaprzysiężenie Nawrockiego dał koalicji chwilowo nową siłę. W lipcu mogła liczyć znowu na 48,3 proc. poparcia.

Czy prezydent Karol Nawrocki pomoże wrócić do władzy prezesowi PiS?

– Nawrocki nie musi pomóc PiS. Ile można wetować i liczyć na sukces? Konfederacja wykorzystuje go do drażnienia Kaczyńskiego, chcąc negocjować pakt senacki z Nawrockim, nie Kaczyńskim. Do tego trudno przekonywać, że się jest partią antyestablishmentową, gdy się ma prezydenta. I wcale nie jest oczywiste, kto ma być liderem opozycji: Kaczyński, Nawrocki czy kandydat PiS na premiera? W PiS toczy się przecież zakulisowa gra o nominację na to stanowisko, bo jest oczywiste, że to nie będzie Kaczyński. Jednak żadnego oczywistego kandydata nie ma. W tej grze stawką jest jedność partii, lecz też wszyscy już znają sztuczki Kaczyńskiego: „dziel i rządź” I układają się pod nie – analizuje prof. Jarosław Flis.

Nowy prezydent cieszy się dużą popularnością wśród wyborców. Pozytywne oceny zdecydowanie przeważają. Karol Nawrocki nie ukrywa, że chciałby zmiany władzy, a Donalda Tuska uważa za najgorszego premiera Polski III RP. Wetuje ustawy, nie zgadza się na zaprzysiężenie ambasadorów, których poglądów nie podziela, i oczekuje dodatkowych nieformalnych uprawnień, licząc, że rządząca koalicja będzie z nim konsultować ustawy na wczesnym etapie, jeszcze przed złożeniem ich w Sejmie. Czy to pomoże PiS?

Czytaj więcej

Spotkanie Karola Nawrockiego ze Sławomirem Mentzenem. „Każde ma wymiar polityczny”
Reklama
Reklama

– PiS jak przegrywa, to pokornieje, a jak wygrywa, to głupieje. Gdy partia Kaczyńskiego wygrała w 2019 r., to dostała amoku na czas wyborów kopertowych, z których nic nie wyszło. I wróciła pokora. Gdy wygrali wybory prezydenckie, znowu popadli w szaleństwo, przez co przegrali wybory parlamentarne. Wtedy znowu spokornieli, wygrali wybory samorządowe i raz jeszcze zgłupieli. Przegrali wybory europejskie i spokornieli, teraz wygrali prezydenckie i widzimy, co się dzieje. Patrzymy na sondaże i od czerwca PiS nie rośnie. Jesienią zeszłego roku miał 33 proc. i wychodził z dołka po wyborach europejskich. Teraz, po zwycięstwie Karola Nawrockiego, w partii panuje poczucie, że idą po zwycięstwo, ale mogą się na tym przejechać, jak kanadyjscy konserwatyści. Choć tam decydujące było, że dołujący liberałów Justin Trudeau odpuścił, a partia znalazła nowego lidera – mówi prof. Jarosław Flis.

PiS jak przegrywa, to pokornieje, a jak wygrywa, to głupieje.

prof. Jarosław Flis

Partia Kaczyńskiego ma tak naprawdę problem z Nawrockim. Prezydent chętnie zagląda w stronę Konfederacji i spotyka się z liderami tej formacji. – Nawrockiemu bliżej do Konfederacji i nie jest oczywiste, że będzie grał na PiS przed wyborami parlamentarnymi. Może grać raczej na połączenie partii Kaczyńskiego i Mentzena, co temu pierwszemu nie musi się spodobać – komentuje prof. Antoni Dudek. Dzisiaj główną osią sporu politycznego jest podział między rządem a prezydentem. I dzisiaj to Nawrocki wciąż płynie na fali nowości, popularności i świeżości.

Gdzie PiS z Konfederacją się biją, tam koalicja 15 października może skorzystać

– Gdzieś z okolic PiS usłyszałem, że partia ma dwa pomysły na Konfederację: zarzynamy Konfederację i przejmujemy jej wyborców albo przejmujemy wyborców Konfederacji i wtedy ją zarzynamy – relacjonuje prof. Flis. Linia sporu między PiS a Konfederacją jest coraz bardziej widoczna.

– Niegodnym moralnie jest, gdy powstaje grupa o gigantycznych dochodach, a inni żyją w biedzie; my takiej Polski nie chcemy, to Sławomir Mentzen takiej Polski chce – mówił w Białymstoku prezes Prawa i Sprawiedliwości. Lider Nowej Nadziei nie pozostawał dłużny Kaczyńskiemu i w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim odpowiedział: – On nie potrafi wejść w taką koalicję. Jarosław Kaczyński tak naprawdę jest jedynym problemem dla powstania jakiegoś szerokiego obozu prawicowego. Jeżeli komuś zależy na takim obozie, powinien poprosić Jarosława Kaczyńskiego, żeby odszedł na emeryturę, bo to on w tym momencie to blokuje.

Reklama
Reklama

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

Wcześniej Kaczyński zapowiadał, że chce, żeby PiS miało ponad 40 proc. poparcia i rządziło samodzielnie, a nie z Konfederacją. – Konfederacja, tak jak PSL nie jest chętna do rządzenia z PiS – analizuje Flis. I pyta retorycznie: – Kaczyński kpi z Mentzena i odsądza od czci i wiary, a później mają sobie powiedzieć: przepraszamy i prosimy o wybaczenie?

Prof. Antoni Dudek zwraca z kolei uwagę, że „na samej polaryzacji i ataku na PiS rząd Tuska daleko nie zajedzie”. Czego możemy zatem spodziewać się w kolejnym dwuleciu rządów koalicji 15 października? A może dojdzie do wcześniejszych wyborów parlamentarnych?

Dwa lata do wyborów to będzie polityczna walka o wszystko między Tuskiem i Kaczyńskim

Dziś nie tylko krajobraz międzynarodowy wygląda zupełnie inaczej niż jeszcze dwa lata temu, ale również wewnętrzna sytuacja w Polsce i koalicji rządowej. Szymon Hołownia zarzucał rządzącym, że namawiali go do „zamachu stanu”, żeby nie zaprzysiąc Karola Nawrockiego w planowym terminie. Lider Polski 2050, który wcześniej chciał rozliczać Kaczyńskiego, latem spotykał się z nim nocą w prywatnym mieszkaniu Adama Bielana, którego jego partia chciała z kolei rozliczyć za aferę w NCBiR. Trudna zmiana Marszałka Sejmu i nominacja dla nowego wicepremiera pokazują, że koalicja 15 października zdecydowanie nie jest już tak spójna jak po wyborach parlamentarnych.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Dlaczego Sławomir Mentzen gra na Karola Nawrockiego?

– Tusk ma problem, bez dwóch zdań. Sam jest atutem wewnętrznym koalicji, ale w rywalizacji zewnętrznej idzie mu gorzej. Jest mistrzem w rozgrywkach wewnątrzpartyjnych, ale dla reszty ma niską wiarygodność. W sondażach prowadzi, licząc średnie poparcie, ale szału nie ma. KO ma średnią jak PiS, a jej koalicjanci są słabsi od Konfederacji. Ani jedni, ani drudzy najwyraźniej sami nie porządzą – konkluduje prof. Flis. Naukowiec dodaje, że „ci, którzy nie akceptują polaryzacji PO–PiS odpłyną od Kaczyńskiego do Konfederacji, Brauna i skrajności” po kolejnych wyborach. – Może się okazać, że w Polsce będzie jak we Francji – będą trzy siły, z których żadna nie będzie miała możliwości samodzielnego rządzenia. 40 proc. ma KO z sojusznikami, PiS ma 30 proc. i 30 proc. mają inni, w tym Konfederacja. Kto z tego uskłada większość? Dziś jeszcze każdy wierzy, że mu się uda, lecz przykład Macrona pokazuje, że to się nie zawsze spina – ocenia socjolog.

Czy koalicja 15 października wygra wybory parlamentarne z innym premierem niż Donald Tusk?

– Jedyną szansą na wygranie wyborów parlamentarnych dla koalicji może być zmiana premiera, ale Tusk wyciął wszystkich pretendentów do urzędu w swoim otoczeniu, poza Radosławem Sikorskim – mówi prof. Antoni Dudek.

Szef MSZ w sondażach zaufania społecznego radzi sobie lepiej niż Donald Tusk, a jego polityczna waga rośnie, o czym świadczy m.in. to, że jest najczęściej atakowanym członkiem rządu przez PiS. Prof. Dudek uważa, że nic w sprawie przyszłych wyborów nie jest przesądzone i zmiana szefa rządu, który przyszedłby z nowymi pomysłami, mogłaby dać nowy impet koalicji. – Oceniam te rządy na ocenę dostateczną. Promocja jest, ale z niską notą. Nowy premier, z nowymi pomysłami mógłby uratować tę koalicję. Oni muszą przedstawić swoje CPK. Tusk nie ma lokomotywy, która mogłaby pociągnąć za sobą poparcie Polaków – mówi prof. Dudek.

Czytaj więcej

Artur Bartkiewicz: Donald Tusk może odebrać KO zdolność koalicyjną

Kolejne sondaże pokazują, że również frekwencja w kolejnych wyborach może nie być już tak wysoka jak dwa lata temu. Czy zaktywizowanie Polaków mogłoby uratować koalicję 15 października? – Frekwencja nie układa się w trend. Są skoki i drgania. Wyższa frekwencja służy temu, kto zmobilizuje swoich wyborców. PiS już w 2023 r. próbował podgrzewać atmosferę i zrażać „normalsów” licząc tylko na twardy elektorat. Normalsi jednak poszli do wyborów i pogonili PiS. Jak zachowają się teraz? – zastanawia się prof. Flis. Czy rząd ma plan B?

– Planu B premiera nie widzę. Z tym szefem rządu ta koalicja daleko nie pojedzie. Zużywa się szybciej niż ekipa PiS, ale wolniej niż SLD i ekipa Leszka Millera. Zużywanie się jest naturalne w polityce, ale bez ozdrowieńczych środków obecne sondaże zmaterializują się za dwa lata i rządzić będzie PiS z Konfederacją – mówi prof. Dudek.

Na pytanie, kto wygra przyszłe wybory parlamentarne, prof. Jarosław Flis mówi wprost: – Przegra głupszy. Samo się nie wygrywa, samo się przegrywa. Kto się wykaże, ten ciągle może jeszcze polecieć w górę. Lecz każdy ma swój balast i nikt na razie nie fruwa wysoko, nawet jeśli nie leci w dół jak kamień.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Dlaczego preferencje wyborcze dla Koalicji Obywatelskiej i PiS są obecnie tak wyrównane?
  • Jakie czynniki przyczyniły się do spadku poparcia dla koalicji 15 października?
  • Kto może być potencjalnym liderem opozycji przeciwko rządzącej koalicji?
  • Jakie są możliwe scenariusze dotyczące przyszłych wyborów parlamentarnych w Polsce?
Pozostało jeszcze 98% artykułu

Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego więcej łączy, niż dzieli. W dwa lata po wyborach parlamentarnych Koalicja Obywatelska i PiS w badaniach preferencji partyjnych idą łeb w łeb. Liderzy największych ugrupowań są dla swoich partii zarówno siłą, jak i słabością. Ich partnerzy koalicyjni lub potencjalni partnerzy żerują na ich elektoratach. Żadne z dwóch największych ugrupowań nie ma wystarczającej siły, żeby rządzić samodzielnie. Obu zaś przez ostatnie dwa lata poparcie spadło.

Pozostało jeszcze 98% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Sondaż: Koalicja rządząca „zgubiła” 2,5 mln wyborców
Polityka
Sondaż. Rząd zmarnowanych nadziei. Nawet wyborcy koalicji oczekiwali znacznie więcej
Polityka
Franciszek Sterczewski wyjaśnia: moja wypowiedź nie dotyczyła tego konkretnego przypadku
Polityka
Najnowszy sondaż. Koalicja Obywatelska wygrywa, ale nie ma szans rządzić
Reklama
Reklama