Polacy w pierwszej połowie zaproponowali kibicom wyrób piłkopodobny. Wycofani i przestraszeni oddali rywalom kontrolę nad meczem. 50 tys. widzów na PGE Narodowym oglądało, jak 159. drużyna rankingu FIFA ambitnie oraz z pomysłem uprawia futbol w stolicy 40-milionowego kraju. Gol, którego Ion Nicolaescu strzelił po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, nie był przypadkowy, bo podobnie Mołdawianie rozgrywali stałe fragmenty w poprzednich meczach.
Czytaj więcej
Zwycięstwo nad drużyną złożoną głównie z amatorów wystarczyło, żeby klimat wokół reprezentacji się poprawił, co pokazuje, że poprzeczka wisiała nisko. Michał Probierz nie poprawił reputacji, ale zaczął zbierać pierwsze plusy.
Polska-Mołdawia 1:1: Gol dla Mołdawii nagrodą za przewagę
Goście dostali nagrodę za przewagę. Rozgrywali szybkie akcje, atakowali skrzydłami, wybijali Polaków z rytmu pressingiem. Błędy popełniał Patryk Peda, a Patryk Dziczek, który miał być nowym metronomem środka pola, momentami przypominał późnego Grzegorza Krychowiaka. Niewykluczone, że możliwości swoich piłkarzy - także mentalne - przeszacował sam Probierz.
Polska - Mołdawia 1:1: Kto boi się piłki
Kamery „Łączy nas piłka” pokazały, jak przed meczem z Wyspami Owczymi selekcjoner namawiał podopiecznych do odwagi. - Nie bójcie się błędów - przekonywał, ale Polacy wciąż boją się ryzyka. Jednym z niewielu piłkarzy zdolnych do wyjścia poza schemat jest Piotr Zieliński, co pokazał także w Warszawie. Opaskę kapitana reprezentacji założył dopiero po raz drugi w życiu, ale wiedzieliśmy przecież, że rola lidera jest dla niego naturalna.