O ile w pierwszej części dnia na rynku walutowym nie działo się zbyt wiele, tak druga połowa należała do złotego. Nasza waluta, podobnie, jak w poniedziałek, wyraźnie zyskiwała na wartości.

Po południu złoty względem dolara umacniał się o około 0,6 proc. i za amerykańską walutę trzeba było płacić 3,94 zł, czyli najmniej od ponad miesiąca. W relacji do euro złoty umacniał się z kolei o 0,3 proc. i za wspólną walutę trzeba było płacić 4,27 zł. Złotemu sprzyjało we wtorek osłabienia dolara, który zignorował dane dotyczące inflacji PPI (okazały się wyższe od oczekiwań). Para EUR/USD walczyła po południu o przebicie poziomu 1,08.

Złoty czeka już na środę. Kluczowy odczyt inflacji konsumenckiej w USA

- Dane o inflacji producenckiej PPI pokazały jej nieco wyższy odczyt dla danych bazowych - w ujęciu miesięcznym odnotowaliśmy wzrost o 0,5 proc. m/m przy prognozie 0,2 proc. m/m. Pozostałe parametry były jednak zgodne z oczekiwaniami ekonomistów. Uwagę przykuła rewizja poprzednich danych w dół i to stało się pretekstem do szybkiego odwrócenia pierwszej reakcji rynku - dolar najpierw zyskał, aby później stracić. Finalnie pary z dolarem są niżej, niż rano - wskazuje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.

Prawdziwy rynkowy test tak naprawdę przyjdzie dopiero jutro. Wszystko za kolejnym odczytem inflacji w USA. Tym razem odczyt ten powinien mieć większą siłę „rażenia”, gdyż mowa jest o inflacji konsumenckiej. To o 14.30. Przed południem z kolei odczyty dotyczące polskiego PKB i inflacji CPI. Czy publikowane jutro dane potrzymają dobrą passę złotego?