Ekstrawaganccy bliźniacy z Filadelfii odsłaniają w niej tajniki warsztatu, mówią o swojej drodze artystycznej, ale też o fobiach i niezrealizowanych planach.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9146,521525_Lalka_ma_dusze_.html]Z braćmi Quay o twórczości inspirowanej prozą Brunona Schulza rozmawia Jan Bończa-Szabłowski[/link][/wyimek]
„13 miesiąc. Kino Braci Quai” jest opowieścią o pasjonującym świecie wyobraźni. Książka zawiera kilkanaście artykułów, w których o fenomenie artystów piszą historycy kina i inni reżyserzy. Obrazowo wprowadza w ich świat Piotr Dumała: „Zasuszone owady i rośliny, stare, okaleczone lalki, szuflady, książki, śruby, igły, nici, opiłki metalu, magnesy, drewniane wióry, lustra, zegarki, papier, zatarte napisy w różnych językach, wszechobecny kurz. Ten stworzony przez nich krajobraz żyje, pulsuje rytmicznie, a może dogorywa w niekończącej się agonii.”
Olga Tokarczuk dodaje: „W alchemicznym tyglu, w którym zamaszyście mieszają Bracia Quay, jest trochę składników ze starych, tradycyjnych receptur i trochę substancji, których użycie tylko im mogło przyjść do głowy Wysilmy jednak wzrok i wtedy na chwilę dostrzeżemy charakterystyczne smugi: Murnau, Hoffman, Bunuel, Schulz, Kafka; tu szczypta Dicka, tam szczypta malarskiego surrealizmu i przepiękna estetyka rozpadu, która tak pociąga dusze melancholijne i mroczne.” Peter Greenaway i nie kryjąc zachwytu filmem „Ulica Krokodyli” zauważa: „Po długim błądzeniu wśród najbardziej wymyślnych bohaterów i idoli rodem z Belgii i Czechosłowacji początku XX wieku bracia Quay wylądowali na terytorium idealnym — w Drohobyczu, jakim opisywał go Bruno Schulz. Mieście ciemnych ulic, niejasnych rytuałów, opuszczonych scen, długich nocnych perspektyw, skrzypiących maszyn o niewiadomym przeznaczeniu, paniki, nudy i melancholii.”
Zafascynowania tą imponującą rupieciarnią staroci nie kryje też m.in. Marcin Girzycki, uznając braci Quai za jedno z największych zjawisk światowego kina. Atutem książki jest wywiad rzeka, jaki przeprowadzili z braćmi Kuba Mikruta i Michał Oleszczyk. Stroniący od dziennikarzy i chodzący własnymi drogami artyści opowiadają ze swadą o zainteresowaniu światem animacji, o powstawaniu takich filmów, jak: „Gabinet Jana Švankmajera”, „Epos o Gilgameszu”, „Ulica Krokodyli”, „Instytut Benjamenta”, „Stroiciel trzęsień ziemi” czy „Maska”. Dowiadujemy się też o inspiracjach, jakie czerpią z literatury, muzyki i malarstwa. O wpływie na ich twórczość polskiej szkoły plakatu. O fascynacji światem opery, a nawet o wymarzonych projektach, których nigdy nie uda im się zrealizować. Lektura tej książki staje się rodzajem podróży do świata z pogranicza jawy i snu. Tajemniczego i magicznego.