Reklama

Powieść o kobiecie, która ma siłę duszy. Czy Tóibín ma szansę na Nobla?

Colm Tóibín, jeden z najważniejszych współczesnych irlandzkich pisarzy, postanowił zacząć swoją nową powieść „wielkim hukiem". I powstała z tego dobra książka. Nad ekranizacją jednej z książek pisarza pracuje właśnie Paweł Pawlikowski.

Publikacja: 29.10.2025 20:52

Colm Tóibín, autor "Brooklyn" i "Long Island"

Colm Toibin

Colm Tóibín, autor "Brooklyn" i "Long Island"

Foto: Reynaldo Rivera

Colm Tóibín może być rozpoznawalny w Polsce nie tylko dzięki swoim książkom, ale także dzięki sztuce filmowej oraz pogłosce. Pogłoska dotyczy literackiego Nobla: ponoć ten 70-letni irlandzki pisarz jest na horyzoncie Akademii Szwedzkiej, choć nie w pierwszym rzędzie faworyzowanych na giełdzie kandydatów.

To pierwsza moja powieść, w której nikt nie umiera

Colm Tóibín

Natomiast jeżeli chodzi o srebrny ekran, Paweł Pawlikowski („Ida”, „Zimna wojna”) pracuje właśnie nad filmem „1949” o Tomaszu Mannie, którego scenariusz został oparty na epizodzie z „Czarodzieja” Tóibína. To pochodząca z 2021 r. fabularyzowana biografia autora „Czarodziejskiej Góry”. Warto, żeby dzieło Pawlikowskiego poszło w ślady najsłynniejszej ekranizacji prozy Irlandczyka – „Brooklynu” w reż. Johna Crowleya (2015). Film oprócz popularności zdobył trzy nominacje do Oscara.

Czytaj więcej

Marta Hermanowicz laureatką Nagrody Conrada 2025

Tóibín i ciąg dalszy słynnego „Brooklynu” 

„Brooklyn” (2009) jest tutaj ważnym punktem odniesienia, gdyż „Long Island”, najnowsza książka Tóibína, jaka trafiła do polskich czytelników, to dalszy ciąg tamtej bestsellerowej powieści. Łączy je bohaterka – Ellis Lacey, później, po zamążpójściu - Ellis Fiorello. W „Brooklynie”, dziejącym się w latach 50. zeszłego wieku, młodziutka Ellis emigruje do USA, gdzie potrafi się odnaleźć głównie dzięki swojemu samozaparciu i wewnętrznej twardości. Zostaje tam na stałe, wychodzi za Tony’ego o włoskich korzeniach i porzuca – jak się wydaje na zawsze – zakochanego w niej Jima Farrella, chłopaka z rodzinnego irlandzkiego miasteczka. Któremu zresztą nie przyznała się do własnego małżeństwa.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Ewa Woydyłło i jej szczęśliwa trzynastka

Te wszystkie postacie spotykamy w „Long Island”, którego akcja dzieje się dwadzieścia lat później. „Zacznę tę powieść z wielkim hukiem” – tłumaczył Tóibín w wywiadach swój pomysł na początek książki. I tak zrobił za pomocą dosyć niewinnego zdania: „Znowu był tu ten Irlandczyk”. Huk rzeczywiście z powodu Irlandczyka się rozlega, co ma swój taki skutek uboczny, że powieść trudno streścić bez spojlerowania. Dość powiedzieć, że Ellis postanawia wrócić na długie tygodnie do irlandzkiego Enniscorthy, gdzie ciągle mieszka Jim. Tóibín opisuje go jako postać dosyć nietypową jak na tamtejszą literaturę: „jest łagodny, sumienny, porządny, rozważny i pozbawiony mrocznej strony”. Tyle że jednak tym razem Jim ma swoją tajemnicę.

Tóibín: to nie romansidło!

Brzmi to wszystko trochę jak opis akcji romansidła, ale „Long Island” nim nie jest. To dobra proza, Tóibín potrafi zakręcić akcją i oddać w tej powieści parę istotnych rzeczy. Na przykład obyczajowość irlandzkiej prowincji sprzed raptem niecałych pięćdziesięciu lat, z całym jej konserwatyzmem i co tu dużo mówić – obłudą. Ale najważniejsza w tej książce jest postać Ellis.

Podobne do niej bohaterki mieliśmy już we wcześniejszych książkach Tóibína, na przykład w debiutanckim „Południu” (1990). Ich konstrukcja jest fascynująca. Potrafią robić tzw. mocne rzeczy, zwłaszcza dla konserwatywnego społeczeństwa, chociażby porzucić rodzinę. Ale nie robią tego w ramach otwartego, głośnego buntu. Są spokojne, twarde. Sam Tóibín w wypowiedzi cytowanej przez „The Times” nazwał to „siłą duszy”. W jaki sposób Ellis zareagowała, kiedy wyszła na jaw bardzo dla niej nieprzyjemna tajemnica Jima? „Sprawiała wręcz wrażenie łagodnej i zaciekawionej”.

Postacie kobiece w prozie Tóibína czegoś szukają. Czego? Odpowiedź Irlandczyk zostawia czytelnikowi, bo pewnie jednej odpowiedzi na to pytanie po prostu nie ma.

Pierwsza powieść Tóibína, w której nikt nie umiera

Być może te poszukiwania mają coś wspólnego z innym leitmotivem pisarstwa Colma Tóibína – emigracją. „Nasz kraj świetnie się nadaje do tego, żeby z niego emigrować” – mówi bohater jednej z wcześniejszych jego powieści, oczywiście Irlandczyk. Ale nie chodzi tutaj wyłącznie o emigrację w fizycznym jej sensie.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Elizabeth Strout: tajemnica uczucia niewyrażonego pomimo setek wspólnych godzin

To często też emigracja mentalna podyktowana jakimś zatraceniem spójności postaci Tóibína z otaczającą rzeczywistością. To dlatego Ellis woli Brooklyn od Enniscorthy, choć ciekawostkę tej twórczości stanowi to, że część bohaterów Tóibína jednak do Irlandii wraca na stałe.

„Long Island” jest pod pewnym drobnym względem nietypowa dla tego pisarstwa. „To pierwsza moja powieść, w której nikt nie umiera” – powtarza sam autor. Ale czy jest najlepszą książką Tóibína? Tutaj od dawna pierwszeństwo należy się „Mistrzowi” (2004), znów fabularyzowanej biografii, tym razem Henry’ego Jamesa. Wybija się też hitowy „Brooklyn” i dosyć chłodno przyjęty w Polsce „Czarodziej”.

Czytaj więcej

„Czarodziej” Colma Tóibína: Mann i austriacki urok Hitlera

Natomiast „Long Island” plasuje się pewnie gdzieś pośrodku dorobku irlandzkiego pisarza. Co, powtórzę, wcale nie znaczy, że jest to zła książka. W dodatku tę prozę bardzo łatwo można polubić. Podobnie jak jej autora.

Colm Tóibín "Long Island" przeł. Jerzy Kozłowski. Rebis, Poznań 2025

Colm Toibin "Long Island"

Colm Tóibín "Long Island" przeł. Jerzy Kozłowski. Rebis, Poznań 2025

Foto: brak

Colm Tóibín może być rozpoznawalny w Polsce nie tylko dzięki swoim książkom, ale także dzięki sztuce filmowej oraz pogłosce. Pogłoska dotyczy literackiego Nobla: ponoć ten 70-letni irlandzki pisarz jest na horyzoncie Akademii Szwedzkiej, choć nie w pierwszym rzędzie faworyzowanych na giełdzie kandydatów.

Natomiast jeżeli chodzi o srebrny ekran, Paweł Pawlikowski („Ida”, „Zimna wojna”) pracuje właśnie nad filmem „1949” o Tomaszu Mannie, którego scenariusz został oparty na epizodzie z „Czarodzieja” Tóibína. To pochodząca z 2021 r. fabularyzowana biografia autora „Czarodziejskiej Góry”. Warto, żeby dzieło Pawlikowskiego poszło w ślady najsłynniejszej ekranizacji prozy Irlandczyka – „Brooklynu” w reż. Johna Crowleya (2015). Film oprócz popularności zdobył trzy nominacje do Oscara.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Literatura
Marta Hermanowicz laureatką Nagrody Conrada 2025
Materiał Promocyjny
UltraGrip Performance 3 wyznacza nowy standard w swojej klasie
Literatura
Żona Muńka o jego zdradach: dobry grzesznik
Literatura
Technologia, która uzależnia – czy w świecie „Kaori” wciąż rządzi człowiek?
Literatura
Ewa Woydyłło i jej szczęśliwa trzynastka
Materiał Promocyjny
Raport o polskim rynku dostaw poza domem
Literatura
„Zmora” Roberta Małeckiego, czyli zanim zobaczymy Magdę Cielecką jako Kamę Kosowską
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Reklama
Reklama