Andrzej Rottermund: Pałac Saski nie jest ołtarzem ojczyzny

Pałac Saski wzniesiony dla rosyjskiego kupca Jana Skwarcowa nie ma dla nas znaczenia symbolicznego. W przeciwieństwie do Grobu Nieznanego Żołnierza – mówi prof. Andrzej Rottermund, laureat przyznanej po raz 25. Nagrody im. prof. Aleksandra Gieysztora.

Publikacja: 19.03.2024 03:00

Prof. Andrzej Rottermund, historyk sztuki, muzealnik, wieloletni dyrektor Zamku Królewskiego w Warsz

Prof. Andrzej Rottermund, historyk sztuki, muzealnik, wieloletni dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie

Foto: Jarek Jaworski

Kiedy rozmawialiśmy ostatnio, podawał pan w wątpliwość sens odbudowy Pałacu Saskiego. Wygląda na to, że nowy minister kultury ma w tej sprawie odmienne zdanie. Co pan na to?

Pałac Saski, a zasadniczo gmach o funkcjach komercyjnych wzniesiony dla rosyjskiego kupca Jana Skwarcowa, jako budynek nie ma dla nas żadnego znaczenia symbolicznego. W przeciwieństwie do Grobu Nieznanego Żołnierza, który jest ołtarzem ojczyzny – jak słusznie mówi minister Bartłomiej Sienkiewicz. To pomnik – jeden z nielicznych niekwestionowanych symboli naszej historii. Odbudowa tzw. Pałacu Saskiego w przedwojennym kształcie spowodowałaby „unieważnienie” istniejącego pomnika w jego dzisiejszej formie, zostanie on bowiem całkowicie wtopiony w mury pałacu. Owszem, plac trzeba zorganizować architektonicznie, tylko nie można lekceważyć tego, co na nim jest. Tam już przez lata popełniono sporo błędów: zniszczono stojący jeszcze w latach 60 wieku XX., choć wypalony, pałac Kronenberga, w którego miejscu jest dziś hotel Victoria. Dużo później wybudowano biurowiec Metropolitan, zaprojektowany przez sir Normana Fostera. Sama w sobie architektura świetna, tylko nie w tym miejscu, nie w tym otoczeniu. Dzisiejszy plac Piłsudskiego kształtować powinna myśl architektoniczno-konserwatorska, a nie polityczna.

Czytaj więcej

Jacek Czaputowicz: Czy Niemcy powinni odbudować Pałac Saski?

Ale Zamek Królewski też został odbudowany…

Tyle że by on przez społeczeństwo uznany jako niepodważalny symbol naszej suwerenności, a odbudowany został z dobrowolnych składek Polaków zamieszkujących w kraju i za granicą. W przypadku budynku na pl. Piłsudskiego wydać mamy 2,5 mld z kieszeni podatników tylko po to, żeby Senat miał swoją okazałą siedzibę. Nie jest to dobry pomysł. W tym samym czasie na wartościowe zabytki na Śląsku, jak Lubiąż, nie ma pieniędzy.

W tym roku Nagroda im. prof. Aleksandra Gieysztora przyznawana przez Fundację Citi Handlowy im. Leopolda Kronenberga jest wręczana po raz 25. Jak doszło do jej powstania?

W 1996 roku przy Banku Handlowym powstała Fundacja im. Leopolda Kronenberga i jej rada, której byłem członkiem. Celem fundacji była edukacja ekonomiczna i finansowa. To początek przemian ustrojowych i wielu nie potrafiło się w nowym świecie poruszać. Ale ponieważ w radzie fundacji było kilka osób związanych z kulturą: m.in. prof. Aleksander Gieysztor i ja, zaczęliśmy starania, by i kulturę, a szczególnie ochronę dziedzictwa, wpisać w misję fundacji.

Ustanawiając nagrodę, wypełniliśmy pewną lukę, ponieważ nie istniała wtedy żadna pozarządowa nagroda w dziedzinie ochrony dziedzictwa. Kiedy w 1999 roku prof. Gieysztor zmarł, postanowiliśmy uczcić jego udział w naszej radzie – nadając nagrodzie jego imię.

Kiedy rozmawialiśmy ostatnio, podawał pan w wątpliwość sens odbudowy Pałacu Saskiego. Wygląda na to, że nowy minister kultury ma w tej sprawie odmienne zdanie. Co pan na to?

Pałac Saski, a zasadniczo gmach o funkcjach komercyjnych wzniesiony dla rosyjskiego kupca Jana Skwarcowa, jako budynek nie ma dla nas żadnego znaczenia symbolicznego. W przeciwieństwie do Grobu Nieznanego Żołnierza, który jest ołtarzem ojczyzny – jak słusznie mówi minister Bartłomiej Sienkiewicz. To pomnik – jeden z nielicznych niekwestionowanych symboli naszej historii. Odbudowa tzw. Pałacu Saskiego w przedwojennym kształcie spowodowałaby „unieważnienie” istniejącego pomnika w jego dzisiejszej formie, zostanie on bowiem całkowicie wtopiony w mury pałacu. Owszem, plac trzeba zorganizować architektonicznie, tylko nie można lekceważyć tego, co na nim jest. Tam już przez lata popełniono sporo błędów: zniszczono stojący jeszcze w latach 60 wieku XX., choć wypalony, pałac Kronenberga, w którego miejscu jest dziś hotel Victoria. Dużo później wybudowano biurowiec Metropolitan, zaprojektowany przez sir Normana Fostera. Sama w sobie architektura świetna, tylko nie w tym miejscu, nie w tym otoczeniu. Dzisiejszy plac Piłsudskiego kształtować powinna myśl architektoniczno-konserwatorska, a nie polityczna.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie