Jan Karski: nietypowy polski bohater

W 2014 r. ówczesny prezydent USA Barack Obama, będąc z oficjalną wizytą w Polsce, w czasie swojego przemówienia na placu Zamkowym przywołał nazwisko Jana Karskiego jako jednego z trzech najsłynniejszych Polaków – obok Jana Pawła II i Lecha Wałęsy. To Karski już w 1943 r. dostarczył prezydentowi Rooseveltowi raport ZWZ-AK o niemieckich planach całkowitej eksterminacji europejskich Żydów.

Publikacja: 18.04.2024 21:00

Jan Karski, właściwie Jan Romuald Kozielewski, pseudonim Witold (1914–2000)

Jan Karski, właściwie Jan Romuald Kozielewski, pseudonim Witold (1914–2000)

Foto: EAST NEWS/LASKI DIFFUSION

Podczas licznych podróży związanych z wykładami na zagranicznych uczelniach spotkałem wiele osób z dziedziny nauki, polityki i kultury, które utkwiły w mojej pamięci. Niedawno mój wnuk Mikołaj (lat 33) zapytał, czy jest wśród nich postać uznawana za wybitnego bohatera z okresu okupacji.

Opisałem mu wówczas swoją znajomość z emisariuszem Polskiego Państwa Podziemnego, którego pierwsze misje z okupowanego kraju obejmowały wyprawy do Francji (złożenie raportu o sytuacji w Polsce gen. Sikorskiemu rezydującemu w Angers). Ale jego najbardziej znana misja to dotarcie z raportem ZWZ-AK o niemieckich zaawansowanych planach całkowitej likwidacji Żydów najpierw do Londynu, a następnie przedłożenie tych dokumentów w Waszyngtonie na ręce prezydenta Roosevelta oraz przedstawicieli społeczności żydowskiej w 1943 r. Mikołaj zauważył, że warto, abym napisał wspomnienia o znajomości z Janem Karskim (ps. Witold) i podjął próbę ich publikacji jeszcze przed 110. rocznicą urodzin bohatera, który urodził się 24 kwietnia 1914 r. w Łodzi (można też znaleźć inną datę: 24 czerwca 1914 r. – przyp. red.).

Czytaj więcej

Prawda o Holokauście. Aby dowiedział się świat

Zdaniem wielu historyków ta najważniejsza misja Jana Karskiego do Stanów Zjednoczonych nie była udana, chociaż za brak zdecydowanej reakcji na jego raport wobec Niemiec odpowiedzialność ponoszą wyłącznie demokratyczne państwa Zachodu. Założone cele przyniosły natomiast wyprawy kuriera z 1940 i 1941 r. Mimo że drugą misję do Francji w czerwcu 1940 r. przypłacił aresztowaniem i torturami, uważam że ilustruje ona najlepiej tragiczne losy kurierów oraz bohaterstwo osób zaangażowanych w działalność ruchu oporu czasów okupacji.

Powrót „Witolda” z drugiej misji we Francji

Emisariusz wracał do kraju z poleceniem przekazania planów organizacji struktur Polskiego Państwa Podziemnego działaczom niepodległościowym w Krakowie i Warszawie; podróżował przez Węgry i Słowację. Jednak kilka kilometrów przed granicą został ranny, aresztowany przez policję słowacką i przekazany Gestapo. Torturowany podczas śledztwa podjął próbę samobójstwa, przecinając żyletką przeguby obu dłoni. Odratowany przez Niemców w celu dalszego śledztwa został przewieziony do szpitala w Nowym Sączu, gdzie pozostawał pod ich nadzorem. Miał dojść do zdrowia, by Niemcy znowu mogli go przesłuchiwać. Jednak po kilku dniach, na polecenie płk. Komorowskiego (później ps. Bór), komendanta obszaru krakowsko-śląskiego, został uwolniony przez partyzantów lokalnej grupy podziemia podległej Józefowi Cyrankiewiczowi, który był wówczas szefem ZWZ-AK w województwie krakowskim.

W opisach tej brawurowej, pierwszej akcji uwolnienia polskiego kuriera podkreśla się uczestnictwo młodego lekarza Jana Słowikowskiego oraz późniejszej słynnej aktorki teatralnej i filmowej Zofii Rysiówny. Niemieccy strażnicy zezwalali im zmieniać więźniowi opatrunek, który został przy tej okazji poinformowany, że próba uwolnienia nastąpi wkrótce, w dniu umieszczenia w jego pokoju czerwonej róży w oknie, którym powinien wyjść po zapadnięciu zmroku – aby znaleźć się w rękach wybawców. Plan powiódł się znakomicie. Karskiego najpierw umieszczono w pobliskiej leśniczówce u gajowego F. Widły, a następnie w oddalonej od miejsca ucieczki posiadłości Danuty Sławik (ps. Gloria). Koordynatorem ucieczki „Witolda” ze szpitala w Nowym Sączu był S. Rosieński (ps. Rosa), działacz PPS w Krakowie. Z czwórki partyzantów, którzy uratowali „Witolda” ze szpitala w Nowym Sączu i przeprawili Dunajcem do leśniczówki – a byli to: Z. Ryś (brat Zofii, słynnej aktorki), T. Szafran, K. Głód i J. Janet – wojnę przeżył tylko ten pierwszy. Generał Stefan Rowecki odznaczył pięć osób Krzyżami Walecznych. Byli to: rodzeństwo Rysiowie, J. Słowikowski, K. Głód (narciarz taternik) i J. Janet (zginął w Oświęcimiu). Powyższe informacje zostały zaczerpnięte z publikacji „Dni Karskiego w Krakowie – zapis rozmów”, A.B. Skotnicki (Stradomskie Centrum Dialogu, 2014); jest to najbardziej obszerny zbiór esejów o Karskim powstały z okazji 100. rocznicy jego urodzin, z którego obficie korzystałem, pisząc ten artykuł.

Gestapo chciało jak najszybciej ująć słynnego kuriera i pierwszego oficera Podziemia, który został uwolniony przez ZWZ-AK.

Przygotowanie raportu o sytuacji Żydów

Po wyleczeniu ran Jan Karski powrócił potajemnie najpierw do Krakowa, a potem do Warszawy. Wiązało się to z wielkim ryzykiem. Niemcy znali rysy jego twarzy i wiedzieli o śladach na przegubach obu rąk po próbie samobójczej. Gestapo chciało jak najszybciej ująć słynnego kuriera i pierwszego oficera Podziemia, który został uwolniony przez ZWZ-AK. Niemcy znali również jego liczne potencjalne kontakty konspiracyjne. Władze Podziemia zostały jednak szybko przekonane o potrzebie wykorzystania nadzwyczajnych zdolności Karskiego. Biuro Informacji i Propagandy ZWZ-AK zleciło mu przygotowanie raportu o sytuacji w okupowanej Polsce, w szczególności Żydów, a także szerzej – o stosunkach polsko-żydowskich. Brano pod uwagę jego zdolności jako kuriera, który aby dotrzeć do Londynu, musiał pokonać niemal całą okupowaną Europę. Uwzględniono nie tylko jego dotychczasowe doświadczenie, lecz również nadzwyczajne cechy: uczciwość, doskonałą pamięć i wzrok, znajomość języków (w tym biegły angielski), oraz szybki powrót do pełnej sprawności fizycznej po ucieczce ze szpitala.

Do miejsca wyładunku Żydów przywożonych z Warszawy towarzyszyła mu Irena Sendlerowa. W ramach prac nad raportem odwiedził dwukrotnie obozy koncentracyjne. Dotyczyło to getta w Izbicy (w woj. lubelskim), dokąd zwożono pociągiem Żydów. Po latach Karski mówił mi, że przebrany za łotewskiego oficera wmieszał się w tłum wśród przywożonych skazańców z Warszawy i wszedł za nimi na krótko do getta. Obawiając się, że władze w Londynie i Waszyngtonie nie uwierzą informacjom, które otrzymał od przywódców żydowskich o skali eksterminacji (30 tys. osób dziennie), wchodził w przebraniu do getta w Izbicy, a następnie do obozu śmierci w Bełżcu. Był przekonany, że jego raport jako naocznego świadka przekona przywódców Zachodu, zostanie uznany za bardziej wiarygodny oraz wywoła oczekiwaną reakcję. Przywódcy żydowscy przekazali mu swoje oczekiwania, m.in. aby samoloty alianckie zrzucały nad III Rzeszą ulotki zawierające informacje o akcji zagłady Żydów, a nad okupowaną Polską – oryginalne dokumenty wizowe in blanco przeznaczone dla prześladowanych. Musiał tłumaczyć im, że zdaniem dowódców zachodniego lotnictwa zadaniem alianckich samolotów jest zrzucanie bomb, a nie ulotek propagandowych...

Czytaj więcej

„Remember This” o Janie Karskim. Ludobójstwo zaczyna się od małych nienawiści

Jan Karski opowiadał mi również, w jaki sposób Komenda Główna AK sprawdzała, czy zachował sprawność kuriera. W tym celu musiał przekroczyć „zieloną granicę” dzielącą tzw. Warthegau (Wielkopolskę) i Generalną Gubernię. Wysłano go na spotkanie z młodą dziewczyną, rzekomą kandydatką na małżonkę. Na takie kontakty wyrażały czasem zgodę władze okupacyjne w Generalnej Guberni – w zamian za łapówkę. Kontakt ten się powiódł. Niedoszłej kandydatce na małżonkę znany był konspiracyjny cel wizyty Karskiego, który po spotkaniu powrócił szczęśliwie do Warszawy. Jan Karski nie odnalazł tej kobiety po wyzwoleniu mimo usilnych starań, jakie podejmował.

Niebezpieczna podróż do Londynu

Aby złożyć swój raport rządowi RP na uchodźstwie w Londynie, a potem dotrzeć do głównych adresatów w Waszyngtonie, Karski przebył niebezpieczną drogę. Podróżował najpierw pociągiem do Paryża jako rzekomy francuski robotnik wracający z sezonowych prac w Polsce. ZWZ-AK umieściła go wśród takich pracowników powracających do Francji. Ponieważ nie znał dobrze francuskiego, podróżował z obandażowaną głową. Polski ruch oporu przejął go w Paryżu i zorganizował podróż przez Pireneje, Hiszpanię i Portugalię. Na brzegu Atlantyku umieszczono go na żaglówce – dopłynął nią do angielskiej łodzi podwodnej, która wynurzyła się w uzgodnionym miejscu i czasie. Tym środkiem transportu dotarł bezpiecznie na Gibraltar, skąd samolotem udał się do Londynu. Tam przekazał całą swoją wiedzę członkom polskiego rządu – gen. Władysławowi Sikorskiemu i Stanisławowi Mikołajczykowi. Ponadto pozostawił obszerny raport Krajowego Biura Informacji i Propagandy. Dokument ten zawierał m.in. przesłanie Żydów polskich. Zawarto w nim m.in. apel do aliantów, aby ogłosili, że zapobieżenie eksterminacji Żydów jest jednym z celów sprzymierzonych, oraz aby zapowiedzieli odwetowe bombardowania Niemiec.

Jan Karski (1. z lewej) przyjmuje gratulacje po przyznaniu mu przez Uniwersytet Warszawski doktoratu

Jan Karski (1. z lewej) przyjmuje gratulacje po przyznaniu mu przez Uniwersytet Warszawski doktoratu honoris causa, 18 czerwca 1991 r.

EAST NEWS

Podczas pobytu w Londynie Jan Karski spotkał się m.in. z ówczesnym brytyjskim ministrem spraw zagranicznych Anthonym Edenem oraz Arthurem Greenwoodem – wtedy ministrem bez teki w gabinecie wojennym Winstona Churchilla, a także z wybitnymi pisarzami: Herbertem George’em Wellsem i Arthurem Koestlerem (zasymilowanym węgierskim Żydem), którym przekazał informacje wykorzystane przez nich w audycjach BBC opisujących niemiecki terror w Polsce.

Dwie misje w USA: wiosna i jesień 1943 r.

Paszport dyplomatyczny Jana „Witolda” Karskiego (naprawdę nazywał się Jan Romuald Kozielewski) zawierał fałszywe nazwisko oraz zmienioną datę i miejsce urodzenia. Niestety, jego misja została szybko rozszyfrowana przez wywiady niemiecki i sowiecki. Propaganda rosyjska określała Karskiego jako prowokatora rządu RP w Londynie.

Czytaj więcej

Pola Nireńska. Zatańczyć Holokaust i umrzeć

W Stanach Karski spotkał się z Rooseveltem oraz jego wojskowymi doradcami. Odbył również spotkania z przywódcami żydowskimi, np. Stephenem Wisem, przewodniczącym Amerykańskiego Kongresu Żydów, oraz Feliksem Frankfurterem, sędzią Sądu Najwyższego USA. Podczas spotkania z Frankfurterem przekonał się, że nawet relacja wiarygodnego świadka nie gwarantuje sukcesu. „Brzmi pan wiarygodnie, ale nie mogę uwierzyć, że pański raport opisuje prawdziwe fakty” – usłyszał od sędziego. Według doradcy prezydenta Roosevelta raport Karskiego przyczynił się jednak do powołania Organizacji Pomocy Uchodźcom.

Podczas drugiego pobytu w USA Karski podyktował maszynistce książkę, którą zatytułował „Story of Secret State”. Historia Polskiego Państwa Podziemnego stała się bestsellerem i została wydana w Stanach Zjednoczonych w 1944 r. nakładem 300 tys. egzemplarzy. Wkrótce przetłumaczono ją na kilka języków (francuski, niemiecki, szwedzki i norweski). Po polsku została opublikowana dopiero w 1999 r. jako „Tajne państwo. Opowieść o polskim Podziemiu” (wyd. Twój Styl, Warszawa). Karski jest ponadto autorem kolejnej ważnej książki o Polsce: „The Great Powers and Poland: From the Versailles to Yalta” („Wielkie mocarstwa a Polska”, Wydawnictwo Społeczne KOS, 1987. Monografia ukazała się także pod tytułem „Wielkie mocarstwa wobec Polski 1919–1945. Od Wersalu do Jałty” w PIW w 1992 r., a później nakładem UMCS Lublin w 1998 r.).

Podczas jednej z rozmów, odpowiadając na moje pytanie, Karski podkreślił, że jego związek małżeński z Polą Nireńską opierał się na wielkim uczuciu do pięknej kobiety, z którą niestety tak wiele go dzieliło.

Małżeństwo z Polą Nireńską

Jan Karski po wojnie nie mógł wrócić do ojczyzny, został więc w USA, gdzie przyznano mu amerykańskie obywatelstwo. W 1965 r. poślubił Polę Nireńską – znaną tancerkę i choreografkę tańca nowoczesnego, Polkę żydowskiego pochodzenia. Małżonka „Witolda” nie rozumiała jego zaangażowania w sprawy polskie do tego stopnia, że w domu rozmawiała z nim tylko po angielsku.

Kiedy zapytałem go, czy stał się filosemitą, gorąco zaprzeczył, chociaż zaznaczył, że chyba zauważyłem, mieszkając długo w Stanach, że nasz stosunek do obywateli żydowskich stanowi przedmiot nawet nadmiernego zainteresowania, zwłaszcza w środowiskach uniwersyteckich. Nie mogłem zaprzeczyć, ale używałem przykładu misji „Witolda” do Londynu i Waszyngtonu jako dowodu na to, że była to inicjatywa przywódców polskiego Podziemia w czasie okupacji. Zaangażowanie Karskiego w sprawy polskie, związane z tym ryzyka i częsta nieobecność w domu przyczyniły się do choroby nerwowej jego małżonki, a w końcu do popełnienia przez nią samobójstwa (1992 r.). Podczas jednej z rozmów, odpowiadając na moje pytanie, Karski podkreślił, że jego związek małżeński z Polą Nireńską opierał się na wielkim uczuciu do pięknej kobiety, z którą niestety tak wiele go dzieliło.

Czytaj więcej

Dziewczyna, która skróciła wojnę

Jan Karski nie był filosemitą. Jego misja informująca Zachód o eksterminacji Żydów to wykonanie rozkazu Delegata Rządu RP na Kraj J. Piekałkiewicza (następcy Ratajskiego), który wysłał go w listopadzie 1942 r. do władz polskich w Londynie z zadaniem przekazania informacji o represjach wobec Polaków, postawach polskich stronnictw politycznych wobec Sowietów oraz terrorze niemieckiego okupanta i eksterminacji Żydów.

Moje kontakty z Janem Karskim

Podczas jednego z wykładów na University of Pennsylvania, na którym najpierw ukończyłem roczne studia (LLM) dzięki stypendium Fulbrighta, a potem wykładałem jako visiting profesor, pewien student zapytał mnie, kogo uważam za największego polskiego bohatera okresu okupacji. Odpowiedziałem, że jest nim Irena Sendlerowa, kobieta, która uratowała ponad 2000 żydowskich dzieci, głównie z warszawskiego getta. Nazwisko Ireny Sendlerowej było już znane w Stanach, ale student i tak był nieco zdziwiony moją odpowiedzią. W ówczesnych amerykańskich środowiskach uniwersyteckich Polska miała opinię społeczeństwa i państwa antysemickiego oraz konserwatywnego. Fakt, że nie wymieniłem nazwiska jakiegoś mężczyzny (np. dowódcy AK), zaskoczył studenta – natychmiast zapytał mnie, czy nie słyszałem o Janie Karskim, emisariuszu polskiego Podziemia, który przejechał okupowaną Europę, aby dotrzeć najpierw do Londynu, a następnie do Waszyngtonu, i przekazał przywódcom amerykańskim i żydowskim raport o niemieckich prześladowaniach Żydów oraz planach III Rzeszy ich całkowitej eksterminacji w Europie Środkowej. Nazwisko to istotnie usłyszałem po raz pierwszy. Cóż, naszych największych bohaterów odkrywamy często dzięki czynom, których dokonali za granicą albo na które najpierw zwrócono uwagę poza naszymi granicami.

Los nas ciężko doświadczył. Odnieśliśmy jednak dwa zwycięstwa o ogólnoeuropejskim znaczeniu. Pierwsze to zbrojne zwycięstwo w wojnie z nawałą bolszewicką w 1920 r. Drugie to pokojowe zwycięstwo Solidarności.

Jan Karski

Szybko uzupełniłem swoją wiedzę o Karskim, z którym spotkałem się wkrótce na University of Pennsylvania. Przybył na mój wykład dla polskich studentów, których sporo studiowało wówczas zarówno na University of Pennsylvania, jak i Georgetown University oraz innych uniwersytetach Wschodniego Wybrzeża. Zapytałem go, czy byłby gotów przyjąć zaproszenie na moją macierzystą uczelnię – Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (UAM). Odpowiedział pytaniem: czy jego nazwisko jest znane w Polsce? Odparłem, że owszem, ale zbyt mało. Zaproponowałem mu serię odczytów, na co wyraził zgodę. Przyznał, że jest mu przykro z tego powodu, że nigdy wcześniej nie został zaproszony do Polski. Podczas kolejnego spotkania ujawnił szczegóły aresztowania podczas powrotu z misji do Francji wiosną 1940 r. oraz ucieczki ze szpitala w Nowym Sączu. Zapytał również, czy podczas pobytu w Polsce mógłby spotkać się z osobami, które walnie przyczyniły się do sukcesu jego ucieczki ze szpitala. Dodam, że nasze spotkanie odbyło się w końcu lat 70. XX w., a więc jeszcze przed zwycięstwem Solidarności. Ale na pytanie udzieliłem odpowiedzi twierdzącej. Wspomniałem też, że Zofia Rysiówna jest znaną aktorką teatralną i filmową.

Uzgodnienie terminu przyjazdu Karskiego do Polski na UAM okazało się trudne. Kiedy otrzymał obywatelstwo amerykańskie w 1954 r., wykładał na Columbia Univeristy i Georgetown oraz był wysyłany przez Departament Stanu jako „ambasador amerykańskiego stylu życia” do wielu państw azjatyckich (w latach 1955–1966), a potem również afrykańskich (1966). Odwiedził też Izrael – podczas tej wizyty odebrał medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata i posadził drzewko swego imienia w „Alei Sprawiedliwych” (1982). W 1986 r. ukazały się o nim pierwsze artykuły w Polsce (np. S.M. Jankowskiego: „Emisariusz Paryża” w „Przeglądzie Tygodniowym”), a w 1987 r. przeprowadzono z nim pierwszy wywiad („Nieudana misja” M. Kozłowskiego w „Tygodniku Powszechnym”).

Jan Karski, Jerzy Lerski i Jan Nowak-Jeziorański – pomnik Três Emissários Polacos (Trzech Polskich E

Jan Karski, Jerzy Lerski i Jan Nowak-Jeziorański – pomnik Três Emissários Polacos (Trzech Polskich Emisariuszy) w portugalskim Estoril

Archiwum autora

Wizyty Karskiego w powojennej Polsce

Udało mi się zorganizować tę wizytę dopiero w 1991 r. Trwała około trzech tygodni. Mój gość wygłosił wówczas kilka wykładów na UAM i UW. Na stołecznym uniwersytecie przedstawiłem go prof. Stelmachowskiemu, specjaliście z zakresu prawa cywilnego, który był recenzentem mojego doktoratu i osobą znaną z niezależności poglądów. Dotąd czynię sobie zarzut, że pozwoliłem mu wyprzedzić mój plan przyznania Karskiemu doktoratu honoris causa na UAM. Uniwersytet Warszawski uchwalił jego doktorat w ekspresowym tempie 18 czerwca 1991 r. Co jednak najważniejsze, ten doktorat sprawił mojemu gościowi ogromną satysfakcję, był bowiem jego pierwszym w Polsce wyróżnieniem. Podczas uroczystości przyznania mu doktoratu wypowiedział wiele mądrych słów, m.in. porównał postawę Polaków i Francuzów z czasów okupacji: „Gdy Niemcy, okrążywszy linię Maginota, weszli w głąb Francji, rząd francuski, w skład którego wchodził generał de Gaulle – ogłosił publiczną deklarację, że Paryż nie będzie broniony. »Przecież wróg mógłby zbombardować Sacré--Cœur, Luwr, mógłby zniszczyć galerie (…) lub nawet – strach pomyśleć – grób Cesarza«”! Ponadto podkreślił, że stosunki między narodami wcale nie opierają się na Dekalogu: „Narody nie mają sumienia. Kierują się własnymi interesami – tak jak je rozumieją (…)”.

A Polska? „Los nas ciężko doświadczył. Odnieśliśmy jednak dwa zwycięstwa o ogólnoeuropejskim znaczeniu. Pierwsze to zbrojne zwycięstwo w wojnie z nawałą bolszewicką w 1920 r. Drugie to pokojowe zwycięstwo Solidarności. Kronika tych dwóch zwycięstw to najpiękniejsze karty naszej historii (…)”. Karski jednak krytycznie oceniał okres dwudziestolecia międzywojennego. „Polacy muszą pokonać trudności większe niż w latach 20. (…), w normalnym biegu wydarzeń to powinno spaść na barki zwycięskiej Solidarności. Ale gdzie jest ta Solidarność?”. (Wszystkie cytaty pochodzą z wywiadu „Gdzie jest Solidarność?”, 1 lipca 1991 r.).

Czytaj więcej

Radio na żywo z pola walki

Podczas zaproszenia na UAM Jan Karski mieszkał u mnie w domu. Interesował się relacjami między głównymi polskimi partiami i rozwojem stosunków polsko-żydowskich. Niepokoił go rozpad Solidarności. Nie był admiratorem Wałęsy, mimo że prezydent przyznał mu najwyższe polskie wyróżnienie – Order Orła Białego (8 maja 1995 r., w 50. rocznicę kapitulacji hitlerowskich Niemiec).

Opowiedział mi także o swojej pierwszej wizycie w Polsce w 1971 r., podczas której spotkał się z Cyrankiewiczem, aby podziękować mu za uratowanie ze szpitala w Nowym Sączu. Pytał mnie także o moją ocenę byłego premiera oraz o to, co sądzę o czasach władzy Gomułki. Odpowiedziałem szczerze, że jako poznaniak nie mogę zapomnieć Cyrankiewiczowi groźby „odcięcia ręki każdemu, kto ją podniesie przeciwko władzy ludowej” (powiedział to po demonstracjach robotników Zakładów Cegielskiego i innych przedsiębiorstw poznańskich w 1956 r., stłumionych siłą przez władzę). Natomiast jeśli chodzi o Gomułkę, to przyznałem, że ocena jego rządów jest bardziej złożona. Przez kilka pierwszych lat panowania Gomułki nastąpiła w Polsce znaczna liberalizacja. Rząd musiał ustąpić w kilku dziedzinach, przede wszystkim wobec żądań Kościoła (kard. Wyszyńskiego) i rolników, którzy w większości występowali ze spółdzielni produkcyjnych uznawanych za kołchozy. Na uczelniach przywrócono wszystkich profesorów i dopuszczono wybory rektorów oraz dziekanów, otworzyły się także możliwości wyjazdów zagranicznych oraz nieznaczne swobody tworzenia organizacji społecznych – z wyłączeniem partii politycznych. Były to ustępstwa, które nastąpiły tylko w Polsce. Społeczeństwo oceniało, że Polska stała się „najweselszym blokiem w obozie socjalistycznym”. Po kilku latach nastąpił jednak regres gospodarczy i inflacja w połączeniu ze strajkami na Wybrzeżu oraz na Śląsku. Socjalizm nie miał recepty na harmonijny rozwój przemysłu, co prowadziło nieuchronnie do strajków tłumionych przy użyciu siły (tzn. przez milicję i wojsko).

Nadal czuję się Polakiem, wielokrotnie mówiłem, że mam polskie serce. Kocham ten kraj, mimo wielu wad jego społeczeństwa.

Jan Karski

Karski pytał również o skutki industrializacji w latach 1956–1965, przed późniejszym konfliktem, a także o podstawowe reformy społeczno-gospodarcze w tym okresie. Mimo że pochodzę z rodziny ziemiańskiej, która utraciła spory majątek (pałac oraz stadninę), uważam, że reforma rolna w połączeniu z wycofaniem kołchozowego przymusu były konieczne, a pierwsze lata rządów Gomułki przyniosły władzy spore sukcesy (np. minimalizacja analfabetyzmu, podstawowa industrializacja, rozwój szkolnictwa oraz integracja Ziem Zachodnich z resztą kraju). Jednak polska wersja socjalizmu również nie miała recepty na rozwój przemysłu oraz żądania klasy robotniczej, która aspirowała do wywierania wpływu w zakładach pracy. Oczekiwań tych nie zapewniły tzw. samorządy robotnicze. Do połowy lat 50. XX w. moi rodzice obawiali się, że jako dziecko z obszarniczej rodziny mogę mieć kłopoty, aby dostać się na wyższe studia, gdzie pierwszeństwo miały dzieci robotników i chłopów. Liberalizacja w kolejnych latach zniosła jednak to ryzyko i wprowadziła istotne reformy w szkołach wyższych.

W 1993 r. Jan Karski towarzyszył wiceprezydentowi USA Alowi Gore’owi podczas oficjalnej wizyty w Polsce – z okazji 50. rocznicy powstania w getcie warszawskim. W kolejnym roku otrzymał honorowe obywatelstwo Izraela. W 1996 r. zapytałem go, czy posiadanie obywatelstwa trzech państw nie sprawia mu czasem kłopotów. Odpowiedział na poły żartobliwie: „Społeczeństwa dwóch z nich charakteryzuje swoista obywatelska zazdrość. Domyśla się pan chyba, że są to Polska i Izrael”. Karski uzupełnił spontanicznie: „Nadal czuję się Polakiem, wielokrotnie mówiłem, że mam polskie serce. Kocham ten kraj, mimo wielu wad jego społeczeństwa. Z Ameryką mam bardzo udany romans. Stworzyła mi idealne warunki pracy przez kilkadziesiąt lat”.

Czytaj więcej

„Pozostanę wśród swoich”

Możemy być dumni, że polskość Karskiego uznają także Amerykanie. W 2014 r. ówczesny prezydent USA Barack Obama, będąc z oficjalną wizytą w Polsce, podczas swojego przemówienia na placu Zamkowym przywołał nazwisko Jana Karskiego jako jednego z trzech najsłynniejszych Polaków – obok Jana Pawła II i Lecha Wałęsy.

Karski czuł się nie tylko Polakiem, lecz również katolikiem. Zaskoczył uczestników konferencji w Kielcach, zorganizowanej przez stowarzyszenie jego imienia. Gdy poproszono go o zabranie głosu, powiedział: „Ja jestem i byłem sodalis marianus” (sodalicja ta była i jest często wykpiwana jako przykład „katolickiej konserwy”). W sprawozdaniu z kieleckiej uroczystości Karski nauczał, aby wbrew wszystkiemu iść pod prąd, umacniając życzliwe stosunki między chrześcijaństwem a judaizmem oraz wszystkimi ludźmi. W ostatnich latach życia „Witold” często mówił, że przygotowuje się do ostatniej bezpowrotnej podróży, aby spotkać się z Polą Nireńską.

Po śmierci w lipcu 2000 r. Jan Karski został pochowany we wspólnym grobie z żoną na cmentarzu Mount Olivet w Waszyngtonie.

Autor jest profesorem nauk prawnych, specjalistą w zakresie prawa cywilnego, handlowego i własności przemysłowej

Podczas licznych podróży związanych z wykładami na zagranicznych uczelniach spotkałem wiele osób z dziedziny nauki, polityki i kultury, które utkwiły w mojej pamięci. Niedawno mój wnuk Mikołaj (lat 33) zapytał, czy jest wśród nich postać uznawana za wybitnego bohatera z okresu okupacji.

Opisałem mu wówczas swoją znajomość z emisariuszem Polskiego Państwa Podziemnego, którego pierwsze misje z okupowanego kraju obejmowały wyprawy do Francji (złożenie raportu o sytuacji w Polsce gen. Sikorskiemu rezydującemu w Angers). Ale jego najbardziej znana misja to dotarcie z raportem ZWZ-AK o niemieckich zaawansowanych planach całkowitej likwidacji Żydów najpierw do Londynu, a następnie przedłożenie tych dokumentów w Waszyngtonie na ręce prezydenta Roosevelta oraz przedstawicieli społeczności żydowskiej w 1943 r. Mikołaj zauważył, że warto, abym napisał wspomnienia o znajomości z Janem Karskim (ps. Witold) i podjął próbę ich publikacji jeszcze przed 110. rocznicą urodzin bohatera, który urodził się 24 kwietnia 1914 r. w Łodzi (można też znaleźć inną datę: 24 czerwca 1914 r. – przyp. red.).

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie
Historia
Przemyt i handel, czyli jak Polacy radzili sobie z niedoborami w PRL
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO