Halina urodziła się 5 maja 1923 r. w Łodzi. Rodzice dbali o stosowne wykształcenie upragnionej jedynaczki. Dziewczynka uczęszczała do prywatnego żeńskiego gimnazjum oraz uczyła się gry na fortepianie. Wyraźnie utalentowana w tym kierunku doczekała się przydomka „Paderewski” nadanego jej przez koleżanki. Ambitna i utalentowana nastolatka marzyła o studiach muzycznych oraz prawniczych. Los jednak zdecydował inaczej…
Wybuch wojny przekreślił wszystkie plany i całkowicie zmienił życie 16-letniej dziewczyny. Wychowana w duchu patriotyzmu oraz wstrząśnięta zbrodniami okupanta Halina jeszcze w 1939 r. rozpoczęła poszukiwania kontaktu z organizacją konspiracyjną. Kiedy w końcu jej się to udało, na pierwszym spotkaniu, zamiast podać hasło, dziarsko zawołała, aby usłyszano ją przez zamknięte drzwi: „Dzień dobry, ja bym się chciała do konspiracji zapisać!”.
Rozkaz kierownictwa ZWZ
Pomimo niefortunnego początku Halina błyskawicznie przystosowała się do nowej rzeczywistości i obowiązków. Zaprzysiężona jako żołnierz Związku Walki Zbrojnej (ZWZ) o ps. Ryszard przystąpiła do pilnej nauki języka wroga, zleconej jej przez przełożonych. I chociaż nie bardzo miała ochotę na naukę znienawidzonego języka, sumiennie zakuwała niemieckie słówka, nie mając jeszcze świadomości, że jest to dopiero początek planu, jaki wobec niej miało kierownictwo ZWZ. Halina nie mogła uwierzyć własnym uszom, gdy na jednym z konspiracyjnych spotkań usłyszała rozkaz wpisania się na volkslistę oraz zgłoszenia do Bund der Deutsche Mädel (żeńskiego odpowiednika Hitlerjugend). Wszelkie jej obiekcje zostały jednak ucięte krótko przez pułkownika Zygmunta Janke, szefa Okręgu Łódź ZWZ: „Co znaczy, że nie chcesz? Przecież to nie kwestia wyboru! To wojna jest. I rozkaz”.
Dziewczyna nie wahała się dłużej. Powołując się na niemieckie pochodzenie swojej babki Amandy Vogel, zwróciła się do władz okupacyjnych z wnioskiem o wpisanie na volkslistę. Ponieważ nie mogła wyjawić prawdziwej przyczyny tego kroku swoim znajomym z Łodzi, spotkał ją za to powszechny ostracyzm: dawne koleżanki i koledzy przestali zauważać Kłąbównę na ulicy, a niektórzy nawet spluwali w jej kierunku. Halina nie znalazła oparcia także w rodzicach. Wspominała: „Ojciec potępiał mój młodzieńczy entuzjazm, niezwracanie uwagi na wartości materialne, na majątek, który z takim wysiłkiem starał się gromadzić. Z matką, wiecznie niezadowoloną z życia, nie znajdowałam wspólnych tematów. W konsekwencji dom wydawał mi się prawie obcy. I może dlatego stwierdziłam, że muszę iść własną drogą”.
Okazja do wyrwania się z toksycznego środowiska nadeszła szybko. Halina otrzymała rozkaz przeniesienia się do Kalisza i podjęcia nauki w niemieckim gimnazjum. Tam nieznająca jeszcze przed kilku miesiącami niemieckiego dziewczyna zachwyciła nauczycieli prezentacją o niemieckim pisarzu z XVIII wieku Gottholdzie Lessingu. W nagrodę dostała książkę… „Mein Kampf” z autografem Hitlera.