Turyści niechętnie odwiedzają Podlasie. Przedsiębiorcy liczą straty

Straty wywołane kryzysem na granicy liczą także przedsiębiorcy spoza strefy zamkniętej. Nie mają szans na rekompensaty w wysokości 65 proc. przychodów.

Publikacja: 09.02.2022 18:05

Turyści niechętnie odwiedzają Podlasie. Przedsiębiorcy liczą straty

Foto: PAP/Wojtek Jargiło

Na stanie wyjątkowym ucierpieli właściwie wszyscy przedsiębiorcy w pasie przygranicznym. Także ci świadczący usługi dookoła strefy zamkniętej. Turyści pojawiają się tam rzadziej.

– Myślę, że odwiedza nas około 12–15 proc. turystów sprzed pandemii. Martwimy się, co będzie w najbliższych miesiącach, bo wciąż nie wiemy, czy zakaz wstępu pozostanie – mówi Marta Grzelak, prezes Lokalnej Organizacji Turystycznej „Region Puszczy Białowieskiej”.

– W czasie ferii i w okresie świąteczno-noworocznym zawsze miałam wielu gości. Teraz moje przychody w restauracji w Hajnówce są o ponad połowę niższe – mówi Grażyna Artemiuk, prowadząca restauracje w Hajnówce (poza strefą) i w Białowieży (w strefie).

Bez wsparcia

Przedsiębiorstwa leżące poza strefą nie mają co liczyć na odszkodowanie w kwocie 65 proc. dochodów, którą przewiduje ustawa o rekompensacie w związku z wprowadzeniem stanu wyjątkowego w części województwa podlaskiego oraz części województwa lubelskiego w 2021 r.

7 mln złotych

według szacunków rządu miało wystarczyć na rekompensaty dla przedsiębiorców

Czytaj więcej

"Stan wyjątkowy" po stanie wyjątkowym. Na granicy wszystko w rękach Kamińskiego

– Mogą dochodzić swoich praw na podstawie kodeksu cywilnego, powołując się na straty, jakie odnieśli w wyniku wprowadzenia stanu wyjątkowego i czasowego zakazu przebywania. Istnieje przecież związek przyczynowy między ich stratami a wprowadzonymi ograniczeniami. Ci przedsiębiorcy są satelitami atrakcji, takich jak np. Białowieża czy Kruszyniany. Oczywiście, każdy przypadek wymaga osobnej analizy – mówi Wojciech Srocki, radca prawny z kancelarii Sroccy Adwokaci i Radcowie Prawni w Białymstoku. I dodaje, że Podlasie jeszcze długo po zażegnaniu kryzysu na granicy będzie odnotowywało straty. Mieszkańcy obawiają się, że po zimie w dalszym ciągu będzie utrudniony wstęp do puszczy, bo trwa budowa muru na granicy oraz nasilona jest obecność służb państwowych i wojska. Po zimie mogą ich spotkać różne przykre niespodzianki w lesie związane z kryzysem humanitarnym.

– Boimy się, że poza szlakami będzie można natknąć się na ciała. Trudno też korzystać z atrakcji, nie można jeździć na biegówkach ani uprawiać nordic walkingu, bo trasy są zniszczone przez wojskowe ciężarówki – mówi Grażyna Artemiuk.

Rażące zaniedbania

Lokalni przedsiębiorcy nie słyszeli, by ktokolwiek zdecydował się na dochodzenie odszkodowania przed sądem. To trudniejsze niż składanie wniosku do wojewody.

– Na wyznaczenie terminu rozprawy trzeba poczekać przynajmniej dwa miesiące. Przedsiębiorcy muszą też ponieść opłaty sądowe. A ustawa o rekompensacie w związku ze stanem wyjątkowym wprowadziła zwolnienie z opłaty od pozwu wniesionego przez przedsiębiorcę ze strefy. Przedsiębiorcy spoza niej są więc traktowani gorzej – mówi Wojciech Srocki.

Ale i dla przedsiębiorców prowadzących działalność na obszarach objętych stanem wyjątkowym sposób przyznawania rekompensat jest niekorzystny. Jako podstawę obliczania odszkodowania bierze się przychody z czerwca, lipca i sierpnia 2021 r.

– Wakacje nie są wcale na Podlasiu najbardziej dochodowym okresem. To jesienią odbywały się tu kongresy i szkolenia; jesienią zaczynał sezon łowiecki. Powinien być więc brany pod uwagę, tak jak w ustawach covidowych, dochód z analogicznych miesięcy, za które jest wypłacane odszkodowanie, ale sprzed pandemii – mówi Wojciech Srocki. I dodaje, że przedsiębiorcy muszą też udowadniać, że prowadzili działalność, choć odprowadzali od niej podatki i mają rachunki za usługi, które świadczyli.

Kolejnym problemem jest to, że rekompensata stanowi pomoc de minimis. Jeśli więc przedsiębiorca uzyskał wcześniej np. dotacje na fotowoltanikę ze środków unijnych, teraz będzie wyłączony ze wsparcia.

Na stanie wyjątkowym ucierpieli właściwie wszyscy przedsiębiorcy w pasie przygranicznym. Także ci świadczący usługi dookoła strefy zamkniętej. Turyści pojawiają się tam rzadziej.

– Myślę, że odwiedza nas około 12–15 proc. turystów sprzed pandemii. Martwimy się, co będzie w najbliższych miesiącach, bo wciąż nie wiemy, czy zakaz wstępu pozostanie – mówi Marta Grzelak, prezes Lokalnej Organizacji Turystycznej „Region Puszczy Białowieskiej”.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów