Według GUS liczba upadłości w II kw. 2020 r. jest wyraźnie większa niż w 2019 r. Dane z pierwszego półrocza jednego i drugiego roku są jednak na zbliżonym poziomie. Firmy korzystają z tarcz i nie śpieszą się z wnioskami?
Doświadczenia z poprzednich kryzysów ekonomicznych jednoznacznie wskazują, że przedsiębiorcy decyzje o złożeniu wniosku o ogłoszenie upadłości podejmują ze znacznym opóźnieniem w stosunku do problemów przedsiębiorstwa. Charakter trudności związanych z Covid-19 oraz pomoc państwa, a także czasowe zawieszenie obowiązku składania wniosków o ogłoszenie upadłości wpływa na odłożenie w czasie takich decyzji. A rozpoznanie wniosku o upadłość przedsiębiorcy zwykle zajmuje kilka miesięcy. Obecne trudności będą mogły skutkować zwiększoną liczbą wniosków dopiero pod koniec 2020 r., a nawet później, a wzrostu liczby upadłości należy oczekiwać dopiero w 2021 r.
Czytaj także: Koronawirus: lepsza restrukturyzacja niż upadłość
Wierzyciele też czekają?
Wierzyciele wciąż nie dostrzegają zalet składanych przez nich wniosków o ogłoszenie upadłości, z którymi zwykle wiąże się zabezpieczenie majątku dłużnika na takim etapie jego problemów finansowych, który pozwala uzyskać satysfakcjonujące wierzyciela zaspokojenie. Oczywiście są specyficzni wierzyciele, tacy jak ZUS, którzy aktywnie wykorzystują ten instrument.