Aplikacja WeChat, stworzona w 2011 r. przez firmę Tencent, największego wydawcę gier wideo na świecie, osiągnęła ogromny sukces w Chinach i szybko trafiła do czołówki najczęściej używanych komunikatorów pod względem liczby aktywnych użytkowników. Miesięcznie korzysta z niej ok. 900 mln internautów, w większości Chińczyków. Aplikacja wciąż nie radzi sobie jednak z ekspansją zagraniczną, a jej nadzieje na rozwój u najbliższego, gigantycznego sąsiada – Rosji – właśnie legły w gruzach.

Rosyjska Agencja Prasowa TASS podała w piątek, że organ sprawujący nadzór nad łącznością i technologią informatyczną w Moskwie dodał WeChat do listy zakazanych stron internetowych. Władze rosyjskie uznały, że aplikacja nie spełnia regulacji, którymi objęte są podmioty gromadzące i przetwarzające dane osobowe rosyjskich obywateli. Tencent poinformował w poniedziałek, że prowadzi rozmowy z Moskwą odnośnie tej decyzji. Firma nie ujawniła jeszcze więcej szczegółów w tej sprawie.

Rosyjski rząd już od kilku lat systematycznie zaostrza kontrolę internetu. Od 2015 r. wszystkie zagraniczne korporacje mają obowiązek przechowywania danych na serwerach znajdujących się na terenie Rosji, jeśli chcą funkcjonować na tym rynku. Moskwa tłumaczyła, że ma to na celu zwiększenie bezpieczeństwa i ochrony prywatności użytkowników, na całym świecie pojawiły się jednak liczne głosy krytyki sugerujące, że władze rosyjskie dążą w ten sposób do sprawowania większej kontroli nad swoimi obywatelami, czerpiąc inspiracje z chińskich wzorców.

W samych Chinach WeChat od początku swojej działalności spotkał się już z wieloma problemami natury prawnej. Władze wprowadziły blokadę i cenzurę na niektóre słowa kluczowe, odnoszące się m. in. do sytuacji na Tybecie czy krwawych protestów na placu Tian’anmen w 1989 r. Są one stale dodawane w reakcji na bieżące wydarzenia w kraju. Wiadomości zawierające "kontrowersyjne tematy" nie dochodzą do odbiorców i mogą przysporzyć użytkownikom kłopoty.