Stoi za tym raczej jakaś organizacja, bo to polityczne chuligaństwo wykracza poza wszelkie granicy moralności. Nie wyobrażam sobie, że takiego wandalizmu mogliby dopuścić się zwykli Ukraińcy czy Polacy.
Wielu ekspertów uważa, że rosyjska agresja wywołała wzrost nacjonalistycznych nastrojów w ukraińskim społeczeństwie.
Im gorsza sytuacja w kraju, tym bardziej rosną podobne nastroje. Dzisiaj mamy w pewnym sensie tymczasowy sojusz pomiędzy ukraińskim nacjonalizmem a światopoglądem humanistycznym. Wszystko dlatego, że łączy nas wspólny wróg. Co prawda, taki układ jest niebezpieczny, ponieważ wyciągając rękę, ktoś ją łapie i ciągnie nie wiadomo gdzie. Do organizacji nacjonalistycznych dołącza też ekstremiści i bandziory, którzy burzą pomniki, by pokazać, że Ukraina jest właśnie taka. Ale to nie jest prawda. Wzmocnienie nastrojów nacjonalistycznych na Ukrainie to fakt, ale większe nastroje nacjonalistyczne są w Rosji. Z tego, co wiemy, w Polsce sytuacja też nie jest prosta.
Kilka dni temu w centrum Kijowa odbył się marsz z okazji urodzin Bandery. Był tam też duży portret Szuchewycza. Czy takie historyczne postacie mogą łączyć Ukraińców?
To postacie, które bez wątpienia dzielą społeczeństwo. Im mniej mówimy o rzezi wołyńskiej i sięgamy do tamtej historii, tym bardziej z tych postaci wyłania się abstrakcyjny wizerunek Ukraińca walczącego do ostatniego naboju. Ludzie dołączają do organizacji typu Prawy Sektor czy batalion OUN (red. – walczy w Donbasie) nie dlatego, że są nacjonalistami, lecz dlatego, że w ten sposób demonstrują protest. Niestety, często są wykorzystywani przez partie polityczne, ale to nie ma nic wspólnego z wyczynami Bandery.
Na temat wyczynów liderów OUN-UPA Warszawa i Kijów mają odmienne zdanie. Czy kiedykolwiek uda się postawić kropkę w tej bolesnej historii?