Obrońcy Mason zwracają uwagę, że Terri Lynn Rote, mieszkanka Iowa, która usiłowała dwa razy zagłosować na Donalda Trumpa oraz Russ Casey, sędzia pokoju, którzy przyznał się do fałszowania podpisów pod swoją kandydaturą na urząd, zostali skazani na wyroki w zawieszeniu. Tymczasem wobec Mason orzeczono karę bezwzględnego pozbawienia wolności.
W większości spraw których przedmiotem jest nielegalne oddanie głosu w wyborach sędziowie i prokuratorzy zazwyczaj nie znajdują dowodów na przestępczy charakter takiego działania.
Tak właśnie broni się Mason - twierdzi, że nie wiedziała, że nie ma prawa do oddania głosu w wyborach i zapewnia, że nie ryzykowałaby ponownego uwięzienia, aby oddać głos.
- Nie ma możliwości, że próbowałabym oddać głos, narażając się na opuszczenie dzieci, utratę pracy i przechodzenie przez to, przez co przechodzę obecnie - mówi Mason.
Jednak prokurator Helena Faulkner w czasie rozprawy ws. apelacji od wyroku przekonywała, że Mason wiedziała, iż nie ma prawa oddać głosu w wyborach. Prokuratura podkreśla, że informacja o tym, iż osoby odbywające karę pozbawienia wolności - również przebywające na warunkowym zwolnieniu - nie mają prawa do głosowania znajdowała się m.in. na karcie wyborczej, którą wypełniła Mason.
Całą sprawę komplikuje jeszcze fakt, że Mason oddała głos w ramach tzw. warunkowego głosowania (provisional ballot), a jej głos ostatecznie i tak nie został zaliczony. Obrońcy kobiety wskazują, iż w związku z tym można uznać, że de facto nie wzięła udziału w wyborach.