Szkodliwy anachronizm dla debaty publicznej i jej poziomu, czyli karną ścieżkę dyscyplinowania dziennikarzy czas najwyższy usunąć. Jeśli ktoś ma jeszcze co do tego wątpliwości, niech przeczyta relacje lub uzasadnienie wyroku ze sprawy o zniesławienie, za zgodą sędziego Wojciecha Łączewskiego jawnej. Wytoczył on Wojciechowi Biedroniowi, dziennikarzowi poruszającemu wiele razy głośną wtedy w mediach sprawę rzekomych wpisów sędziego Łączewskiego na fałszywym koncie twitterowym Tomasza Lisa. Sędzia im zaprzecza, powołując się też na opinię biegłego.
Po sześciu rozprawach w Łodzi (i wyrwanych dniówkach) tamtejsze sądy skazały dziennikarza za sugestię, że sędzia miał zmienić wydział karny sądu na cywilny niejako za karę po owych publikacjach (sędzia twierdził, że przeniósł się dobrowolnie) oraz za przypisanie mu postępowania dyscyplinarnego, gdy toczyło się tzw. postępowanie wyjaśniające.
Czytaj także:
Pomysł na szybkie sprostowania prasowe - likwidacja art. 212 kodeksu karnego
Sejm zaostrzył artykuł 212 kodeksu karnego. Czy policja przyjdzie po twórcę memu?