W ostatnim czasie kolejni świadkowie złożyli zeznania w procesie byłego dowódcy serbskich jednostek paramilitarnych Dragana Vasiljkovicia, znanego bardziej jako "Kapitan Dragan". Co ciekawe, podobnie jak pierwsi zeznający, nie potwierdzili oni bezpośredniego udziału Vasiljkovicia w zbrodniach wojennych.
Byli chorwaccy żołnierze zeznali natomiast, że atak oddziałów paramilitarnych szkolonych przez oskarżonego na obiekty sakralne oraz osoby cywilne miał miejsce, ale żaden ze świadków nie potwierdził bezpośredniej tam obecności Dragana. Z kolei obrona wskazywała na obecność żołnierzy, a nie tylko zwykłych mieszkańców w ostrzelanym kościele.
Warto przypomnieć, że na pierwszym posiedzeniu sądu zeznający Chorwaci byli zgodni. Dragan nie torturował jeńców osobiście, a wydawał rozkazy. Traktowany był przez wszystkich jako dowódca, mimo iż nie nosił munduru - zeznał jeden ze świadków. Vasiljković zbrodni miał się dopuścić w latach 1991-1993.
Po wielu latach poszukiwań, a następnie kolejnych latach przygotowań aktu oskarżenia, proces Dragana rozpoczął się we wrześniu 2016 roku. Dragan od wielu lat był ścigany i poszukiwany. Śledczy musieli również zmierzyć się z problemem jego australijskiego obywatelstwa. Policja federalna zatrzymała Dragana Vasiljkovicia w Sydney, w styczniu 2006 roku. W Perth na zachodzie kraju, żył jako Daniel Snedden, utrzymując się z nauki gry w golfa.
Nadal otwartą pozostaje kwestia postawienia Dragana przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym dla byłej Jugosławii. Jednak według komentatorów to perspektywa bardzo odległa i nie gwarantuje sukcesu w postaci skazania. Za przykład podają proces twórcy oddziałów czetników Vojislava Szeszelja.