O tym, że przepisy ubezpieczeniowe nie ułatwiają osieroconym dzieciom życia, przekonała się dwójka rodzeństwa, których ojciec zmarł pod koniec 2012 r., mając 53 lata.
Kiedy matka wystąpiła do ZUS w ich imieniu o rentę rodzinną (przysługuje ona dzieciom zmarłego do czasu osiągnięcia dorosłości, a gdy się uczą, do ukończenia 26 lat), ZUS odmówił, powołując się na zmienione w 2011 r. przepisy zawarte w ustawie o emeryturach i rentach.
Okazało się, że zmarły ojciec w ostatnich latach przed śmiercią nie pracował za dużo, a w czasie całej swojej kariery zawodowej wypracował tylko 25 lat stażu składkowego i nieskładkowego. Zakład powołał się przy tym na art. 57 i następne ustawy o emeryturach i rentach, w myśl których to świadczenie przysługiwałoby im, gdyby śmierć nastąpiła w czasie trwania ubezpieczenia społecznego lub w ciągu 18 miesięcy od ustania zatrudnienia.
Spełnienia tej przesłanki nie wymaga się od osób, które mają długi ogólny staż pracy wynoszący 20 lat dla kobiet i 25 lat dla mężczyzn. Zgodnie z art. 58 ustawy (zmienionym od 23 września 2011 r.), jeśli ubezpieczony ma powyżej 30 lat, trzeba jeszcze dodatkowo udowodnić, że w ciągu dziesięciu lat przed śmiercią wypracował pięć lat stażu. Tego warunku nie musi spełniać wyłącznie osoba, która ma jeszcze dłuższy staż, bo wynoszący aż 25 lat dla kobiet i 30 lat dla mężczyzn.
To właśnie przez ten przepis ZUS odmówił świadczenia dzieciom zmarłego. Okazało się, że w ciągu dziesięciu lat przed śmiercią ich ojciec miał wypracowane niecałe cztery lata stażu, ogólny staż też był za krótki.