Jeśli matka nie sprawuje opieki nad dzieckiem z powodu nauki w szkole średniej, nie może to być uznane za całkowite i trwałe zaprzestanie zajmowania się nim. Gmina powinna jej przyznać pomoc finansową – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku, rozpatrzywszy sprawę o świadczenie rodzicielskie. I uchylił niekorzystną dla młodej matki decyzję.
Zarówno gmina, jak i samorządowe kolegium odwoławcze uznały, że kontynuowanie nauki w systemie dziennym należy traktować tak samo jak wykonywanie pracy zarobkowej. Aktywność licealistki była dla nich tożsama z pracą na pół etatu. Dlatego młoda matka nie mogła liczyć na wsparcie finansowe w wysokości tysiąca złotych co miesiąc.
Wojewódzki Sąd Administracyjny, do którego złożyła skargę uczennica, przywołał jednak literalne brzmienie przepisu. Zgodnie z ustawą o świadczeniach rodzinnych kosiniakowego nie może dostać osoba, która nie sprawuje lub zaprzestała sprawowania osobistej opieki nad dzieckiem, w tym w związku z zatrudnieniem lub wykonywaniem innej pracy zarobkowej, które uniemożliwiają sprawowanie tej opieki. Sąd podkreślił, że w przepisie nie ma mowy o sytuacji, w której strona jedynie okresowo nie sprawuje osobistej opieki nad dzieckiem z uwagi na dodatkową aktywność o niezarobkowym charakterze, jaką jest nauka w szkole średniej.
Zgodził się z organami gminy i samorządowym kolegium odwoławczym, że uczestniczenie w zajęciach lekcyjnych uniemożliwia skarżącej sprawowanie osobistej opieki nad dzieckiem. Jest ona jednak niemożliwa wyłącznie w czasie pobytu matki w szkole. A to nie wystarczy do uznania, że skarżąca, kontynuując naukę w systemie dziennym, nie ma w ogóle możliwości sprawowania osobistej opieki nad dzieckiem.
Sąd zwrócił też uwagę, że uprawnionymi do pobierania świadczenia rodzicielskiego miały być m.in. osoby bezrobotne, studenci, a także osoby wykonujące prace na podstawie umów cywilnoprawnych. Pominięcie w powyższym katalogu uczniów szkół ponadgimnazjalnych wynika jedynie z tego, że macierzyństwo kobiet w wieku ponadgimnazjalnym jest rzadkie. Sytuacja skarżącej, będącej uczennicą, jest zbliżona do sytuacji studenta, a nie osoby podejmującej zatrudnienie. ©?