Droga do konsolidacji lewicy jest trudniejsza niż się to wydawało tuż po wyborach samorządowych. Jak wynika z rozmów „Rzeczpospolitej", w Partii Razem podziały co do współpracy z SLD, są bardzo głębokie.
W trakcie ostatniego posiedzenia Rady Krajowej nie potwierdzono mandatu zarządu do prowadzenia rozmów z SLD i Robertem Biedroniem. A taki właśnie był komunikat zarządu bezpośrednio po wyborach.
– W Razem zwalczają się dwie frakcje – twierdzi nasz rozmówca i dodaje, że Rada Krajowa dała sobie kolejne tygodnie na wewnętrzne dyskusje i wypracowanie stanowiska. – Dotąd coś takiego nie powstało i inne organizacje nie wiedzą, czy Razem chce rozmawiać i z kim – mówi.
Kryterium podziału to przede wszystkim strategia na wybory europejskie i współpraca z SLD, które było w wewnętrznych partyjnych dyskusjach uważane za przyczynę nieobecności prawdziwej lewicy na scenie politycznej.
Rozbite są także lewicowe ruchy miejskie, które np. w stolicy tworzyły koalicję Wygra Warszawa, nowej formuły poszukują Zieloni i Ruch Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza.