Za sprawą postępu wiedzy o wszechświecie oświecony człowiek uznał siebie za potęgę zdolną odczarować całkowicie przyrodę i stać się jej władcą absolutnym. Ta pycha rozumu często daje o sobie znać także i dziś, ale znamienne jest to, że już od dawna rozmija się z argumentami uczonych.
I taki wniosek płynie z książki Tomasza Rożka „Człowiek". Stanowi ona po „Kosmosie" drugą część trylogii poświęconej temu wszystkiemu, co przed nowożytnością przyjęło się nazywać stworzeniem. Autor jest dziennikarzem, doktorem fizyki, szefem działu nauka i gospodarka w tygodniku „Gość Niedzielny" i popularyzatorem wiedzy o wszechświecie.
We wstępie przywołuje swoją rozmowę z pewnym neuropsychologiem. Rożek zapytał go, ile tak właściwie wiemy o ludzkim mózgu. Intuicja podpowiadała dziennikarzowi, że niewiele. Zakładał, że uczony odpowie, iż poznaliśmy nie więcej niż kilka procent wszystkich zagadnień związanych z mózgiem. Autorowi chodziło rzecz jasna o przybliżone szacunki, bo dokładnych wyliczeń nie sposób w tym zakresie podać.
Padła zaskakująca odpowiedź: „Gdyby zapytał mnie pan o to kilka lat temu, powiedziałbym, że nie więcej niż 10 procent, ale dzisiaj, po uruchomieniu kilku dużych międzynarodowych programów dotyczących badania mózgu, po ogromnej liczbie publikacji, jakie pojawiły się w ostatnich latach, twierdzę, że wiemy nie więcej niż 3–4 procent".
Ale zdaniem Rożka zaskoczenie jest w tym przypadku tylko pozorne, gdyż – jak pisze dziennikarz – „w nauce bardzo często wraz ze wzrostem wiedzy wzrasta także świadomość naszej niewiedzy".