Filip Memches: Wiemy, że nic nie wiemy

W kręgu nowożytnej cywilizacji europejskiej nauki przyrodnicze zyskały status objawienia.

Publikacja: 21.01.2016 23:04

Filip Memches: Wiemy, że nic nie wiemy

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Za sprawą postępu wiedzy o wszechświecie oświecony człowiek uznał siebie za potęgę zdolną odczarować całkowicie przyrodę i stać się jej władcą absolutnym. Ta pycha rozumu często daje o sobie znać także i dziś, ale znamienne jest to, że już od dawna rozmija się z argumentami uczonych.

I taki wniosek płynie z książki Tomasza Rożka „Człowiek". Stanowi ona po „Kosmosie" drugą część trylogii poświęconej temu wszystkiemu, co przed nowożytnością przyjęło się nazywać stworzeniem. Autor jest dziennikarzem, doktorem fizyki, szefem działu nauka i gospodarka w tygodniku „Gość Niedzielny" i popularyzatorem wiedzy o wszechświecie.

We wstępie przywołuje swoją rozmowę z pewnym neuropsychologiem. Rożek zapytał go, ile tak właściwie wiemy o ludzkim mózgu. Intuicja podpowiadała dziennikarzowi, że niewiele. Zakładał, że uczony odpowie, iż poznaliśmy nie więcej niż kilka procent wszystkich zagadnień związanych z mózgiem. Autorowi chodziło rzecz jasna o przybliżone szacunki, bo dokładnych wyliczeń nie sposób w tym zakresie podać.

Padła zaskakująca odpowiedź: „Gdyby zapytał mnie pan o to kilka lat temu, powiedziałbym, że nie więcej niż 10 procent, ale dzisiaj, po uruchomieniu kilku dużych międzynarodowych programów dotyczących badania mózgu, po ogromnej liczbie publikacji, jakie pojawiły się w ostatnich latach, twierdzę, że wiemy nie więcej niż 3–4 procent".

Ale zdaniem Rożka zaskoczenie jest w tym przypadku tylko pozorne, gdyż – jak pisze dziennikarz – „w nauce bardzo często wraz ze wzrostem wiedzy wzrasta także świadomość naszej niewiedzy".

A zatem starożytna sokratejska maksyma „wiem, że nic nie wiem" nabiera w naszych czasach dodatkowego znaczenia – do tego, co wiemy o wszechświecie, musimy podchodzić z pokorą i respektem. W gruncie rzeczy nasza pasja poznawcza jest uwarunkowana faktem, że przyroda pozostaje dla nas w ogromnym stopniu terra incognita.

Najbardziej frapujący rozdział książki dotyczy rozważań dotyczących przyszłości naszego gatunku, który skądinąd jest młody. Jak się dowiadujemy z rozmowy Rożka z biologiem Markiem Kaczmarzykiem, przeciętna długość istnienia gatunku zwierzęcia kręgowego na Ziemi wynosi około dziewięciu milionów lat, my istniejemy zaś tylko ćwierć miliona.

Co nas zatem czeka? Można przyjąć, że będą zanikać biologiczne różnice między rasami. Niepokój budzi jednak inna tendencja – ludzie będą szybciej dojrzewali płciowo niż dzisiaj, ale zarazem dużo częściej niż obecnie będą także bezpłodni. Dlaczego? Przyczyną jest żywienie się coraz bardziej przetworzonym jedzeniem pełnym hormonów i konserwantów oraz zażywanie coraz większej ilości leków, które mimo że pomagają w walce z różnymi chorobami, powodują problemy zdrowotne, gdy są nadużywane.

Czy zatem postęp ludzkości jest złudzeniem i w rzeczywistości szykujemy sobie zagładę? Na to pytanie nie odpowiem, natomiast gorąco polecam książkę Rożka.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

Za sprawą postępu wiedzy o wszechświecie oświecony człowiek uznał siebie za potęgę zdolną odczarować całkowicie przyrodę i stać się jej władcą absolutnym. Ta pycha rozumu często daje o sobie znać także i dziś, ale znamienne jest to, że już od dawna rozmija się z argumentami uczonych.

I taki wniosek płynie z książki Tomasza Rożka „Człowiek". Stanowi ona po „Kosmosie" drugą część trylogii poświęconej temu wszystkiemu, co przed nowożytnością przyjęło się nazywać stworzeniem. Autor jest dziennikarzem, doktorem fizyki, szefem działu nauka i gospodarka w tygodniku „Gość Niedzielny" i popularyzatorem wiedzy o wszechświecie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Portugalska rewolucja goździków. "Spotkałam wiele osób zdziwionych tym, co się stało"
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków