Takie firmy mają zwykle sporo obowiązków w sferze cen transferowych (Fiskus zażąda analizy porównawczej już za 2017 rok). Kiedy indziej optymalizacja polega po prostu na innym potraktowaniu wynagrodzeń pracowniczych. Jak się okazuje, część pensji menedżerskiej można potraktować jako instrument finansowy i zapłacić niższy podatek, a składek ZUS w ogóle uniknąć (Udział w zysku zamiast podwyżki z korzyścią dla menedżera i spółki). Optymalizacją w mniejszej skali bywa również wysłanie pracownika na samozatrudnienie. Korzyść podatkowa oczywista: 19 proc. zamiast 32 proc. podatku, a i w koszty można to i owo wrzucić. Inny popularny sposób to potraktowanie części wynagrodzenia jako przychód ze sprzedaży praw autorskich – wtedy można zastosować 50-proc. koszty uzyskania przychodu. Ale fiskus nie pozwala na dwa grzyby w barszczu. Albo jesteś biznesmenem, albo twórcą – taki przekaz płynie z przepisów i ich interpretacji (Działalność gospodarcza twórcy nie korzysta z preferencji). Tak bywa zresztą ze wszystkimi optymalizacjami. Fiskus źle widzi przesadę. Jednak chyba nie będzie przesadą, jeśli zaproszę do lektury wszystkich artykułów z naszego dodatku.