Traktujmy miasto jako całość, a nie segmenty

Ustawowy system zarządzania rozrywa jednolitość miejską. Miasto przestaje być jednością, staje się obszarem ustawowo reprezentowanych grup interesów. Tylko odpowiedzialność naszej wspólnoty może nam przywracać poczucie jedności.

Aktualizacja: 18.10.2018 15:45 Publikacja: 18.10.2018 15:32

Traktujmy miasto jako całość, a nie segmenty

Foto: ROL

Miasto jest jednością, ale w praktyce naszego odczuwania odbieramy je fragmentarycznie. Każdy z nas zauważa to, co jest dla niego ważne i potrzebne. Szczególnie teraz, w czasie roznamiętnienia wyborczego. Bo dla jednych to transport, dla innych zieleń i parki albo sport lub tereny zabaw dla dzieci blisko domu, czasem miejsca pracy lub kultura, a czasem szkoła i przedszkole, żłobek lub zdrowie.

Dla innych to duma z miasta i jego tradycji, czasem dramatycznej, a niekiedy wstydliwie ukrywanej, ale też sposób jego zarządzania, dostęp do informacji o tym, co jest i co będzie. To również to, co dotyczy nas, starszych lub młodych.

Miasto jest więc odczytywane cząstkowo, w segmentach, i taki sposób jego dostrzegania jest podkreślany aktualnym systemem prawnym. Taka segmentacja miasta jest modelem jego zarządzania opisanym w kilku ustawach. Bo te wskazują na co najmniej 14 planów i programów sektorowych, które obligatoryjnie powinny być przez władze gminy sporządzane. A każdy z nich w swojej odrębnej procedurze.

Dotyczą one zarówno kwestii planowania przestrzennego, jak i studium uwarunkowań oraz planów miejscowych, ale też programów ochrony środowiska czy planów gospodarki odpadami, planu gospodarowania zasobem mieszkaniowym czy też planu wykorzystania zasobu nieruchomości gminy. Ale to również założenia i plany zaopatrzenia w ciepło i energię, rozwoju sieci drogowej, infrastruktury kanalizacyjnej czy też program rozwiązywania problemów alkoholowych lub zarządzania kryzysowego, ale również opieki nad zabytkami lub usuwania azbestu.

Wielość problemów i zagadnień do planowania. A dodatkowo są jeszcze dokumenty wynikające z regulacji Unii Europejskiej, których sporządzanie jest często warunkiem uzyskania środków finansowych. Miasto przestaje więc być jednością, bo wszystkie te plany i programy wymagają uruchomienia odrębnych procedur, ale także stojących za nimi jednostek organizacyjnych. Ustawowy system zarządzania rozrywa jednolitość miejską.

Miasto przestaje być jednością, staje się obszarem ustawowo reprezentowanych grup interesów. Jak więc powrócić do emocji wspólnoty miejskiej opisanej również w ustawie, tym razem konstytucyjnej, gdzie w art. 16 ogół mieszkańców stanowi wspólnotę, która zadania publiczne wykonuje w imieniu własnym i na własną odpowiedzialność. Bo tylko odpowiedzialność naszej wspólnoty miejskiej może nam przywracać poczucie jedności przynajmniej tu, w gminie.

A gmina to terytorium, my – mieszkańcy, i nasza zdolność do rządzenia. Tak zresztą mówi o tym ustawa o samorządzie gminnym. Te dwie szczególne cechy, terytorium i wspólnota, która je zamieszkuje, decydują o jedności miasta. Potrzebujemy więc planowania w ramach przestrzeni miejskiej, a więc studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego.

Studium powinno być planem rozwoju i swoistą strategią dla miasta. Ale to oznacza, że powinny być w nim zawarte wskaźniki dla standardu życia miejskiego. Tak, abyśmy mogli dostrzec zmiany i porównywać się z innymi. Zaczątek takiej roli studium został już wprowadzony w poprzedniej kadencji Sejmu. Teraz czas na zapewnienie gminie możliwości przyjmowania na podstawie studium własnych przepisów prawa miejscowego, które dotyczyłyby zagadnień wskazywanych w planach sektorowych. Bo obowiązek ich sporządzania jest swoistym brakiem zaufania ustawodawcy do racjonalności nas, mieszkańców, i naszej lokalnej władzy miejskiej.

A przecież to my, płatnicy podatków, powinniśmy mieć możliwość określania, jak chcemy budować naszą jedność gminną. Bo stanowienie lokalnych przepisów to nie tylko konieczność debaty i sporu, ale również zdolność wypracowania kompromisu, bo ten dotyczy naszych spraw tutaj, aktualnych i o praktycznym wymiarze.

Warto więc, abyśmy teraz, myśląc o nowych wyborach i rozlicznych propozycjach dotyczących segmentów życia miejskiego czy szczegółowych pięknych projektów, dostrzegali za nimi miasto jako całość. Żebyśmy się zastanowili, na ile zgłaszane propozycje budują jedność miasta, na ile stanowią i tworzą jego całość dla nas wszystkich, bo przecież gdy w nim mieszkamy, to mieszkamy w mieście, a nie w jego segmencie. ©?

Miasto jest jednością, ale w praktyce naszego odczuwania odbieramy je fragmentarycznie. Każdy z nas zauważa to, co jest dla niego ważne i potrzebne. Szczególnie teraz, w czasie roznamiętnienia wyborczego. Bo dla jednych to transport, dla innych zieleń i parki albo sport lub tereny zabaw dla dzieci blisko domu, czasem miejsca pracy lub kultura, a czasem szkoła i przedszkole, żłobek lub zdrowie.

Dla innych to duma z miasta i jego tradycji, czasem dramatycznej, a niekiedy wstydliwie ukrywanej, ale też sposób jego zarządzania, dostęp do informacji o tym, co jest i co będzie. To również to, co dotyczy nas, starszych lub młodych.

Pozostało 83% artykułu
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu