Może dochodzić do rozdzielania członków rodzin - gdy oboje partnerzy pracują jako lekarze A koszty przesiedlenia poniosą oni sami. Reakcją na takie przepisy może być dalszy odpływ wykształconych medyków za granicę - twierdzi RPO.
Rzecznik zwrócił się do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o stanowisko w sprawie rozporządzenia z 30 października 2020 r., zmieniającego rozporządzenie z 31 sierpnia 2020 r. w sprawie specjalizacji lekarzy i lekarzy dentystów. W § 7 po ust. 1 został dodany ust. 1a i 1b: „W okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii wojewoda może skierować lekarza do odbywania szkolenia specjalizacyjnego w jednostce akredytowanej, w której występuje szczególnie duże zapotrzebowanie na udzielanie świadczeń zdrowotnych przez lekarzy, z pominięciem kryteriów kierowania do odbywania szkolenia specjalizacyjnego określonych w ust. 1. 1b. W przypadku, o którym mowa w ust. 1a, wojewoda bierze pod uwagę miejsce zamieszkania kierowanego lekarza".
Czytaj też: Lekarze chcą specjalnej tarczy covidowej
Oznacza to, że wojewoda może skierować lekarza na specjalizację z pominięciem wyników postępowania kwalifikacyjnego. Wojewoda powinien wybrać jednostkę akredytowaną bliską miejsca zamieszkania danego lekarza, lecz ten wymóg nie zadziała, jeśli placówka, w której występuje szczególnie duże zapotrzebowanie na udzielenie świadczeń, jest oddalona o wiele kilometrów od miejsca zamieszkania lekarza.
- Przepis ten nie tylko może ingerować w sytuację rodzinną danego lekarza, ale także i w ideę wolności osobistej i zawodowej lekarzy oraz lekarzy dentystów. W przestrzeni publicznej pojawiają się niepokojące sygnały od lekarzy, że odbiera się im prawo do stanowienia o sobie, a nawet prawo do wolności. W mediach społecznościowych znajdują się porównania cytowanych rozwiązań do nakazów pracy lub wręcz niewolnictwa. Lekarze nie będą mieć bowiem żadnego wpływu na to, gdzie będą odbywać specjalizację przez kolejnych 5 lat - argumentuje RPO.