„Ballada o Janku Wiśniewskim" miała już kilku autorów – w tym, oprócz tych niezłomnych, jednego donosiciela. Okoliczności jej powstania do dziś są niejasne. Jedno jest pewne – pieśń, w dużej mierze dzięki Andrzejowi Wajdzie, wychowała pokolenie opozycjonistów, stając się ważnym składnikiem mitu „Solidarności".
„Chłopcy z Grabówka" (dzielnica Gdyni wymieniona w tekście pieśni) nie nieśli na drzwiach Janka Wiśniewskiego – to nazwisko zmyślił autor słynnego tekstu. W rzeczywistości zabitym był Zbyszek Godlewski, 18-letni pracownik gdyńskiego portu, zastrzelony w okolicach przystanku SKM Gdynia-Stocznia. Tłum niósł jego ciało przez ulicę Świętojańską do Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. Do drzwi przybito krzyż. Gdy padła salwa ze strony milicji, drzwi z ciałem pozostawiono na środku jezdni.
Tekst „Ballady" przez dziesięć lat powielany był w podziemnej bibule jako utwór anonimowy. W 1980 r. natrafił na niego delegat na I Zjazd „Solidarności" Mieczysław Cholewa. Skomponował muzykę – i w ten sposób pieśń rozpoczęła swoją karierę. Samego Cholewę uznano za jej autora, choć nigdy nie ukrywał, że to nie on ułożył słowa o Janku Wiśniewskim.
Ogromną popularność „Ballada" zyskała dzięki Andrzejowi Wajdzie, który kolejną jej wersję – w przejmującym wykonaniu Krystyny Jandy – wykorzystał w filmie „Człowiek z żelaza" (muzykę skomponował Andrzej Korzyński). Tekst filmowy nieco odbiegał od pierwowzoru. Zamiast „to partia strzela do robotników", Janda śpiewała „to władza strzela do robotników", „czarną kokardę" zastąpiono „czerwoną" i pominięto frazę „krwawy Kociołek, to kat Trójmiasta". Jesienią 1980 r., po premierze filmu Wajdy, Stanisław Kociołek został I sekretarzem stołecznego PZPR. Nawet w czasie tzw. karnawału „Solidarności" nie można było głośno mówić o wszystkim.
Mijały lata, podczas których wraz z bibułą krążyły po domach Polaków taśmy magnetofonowe z pieśnią o chłopcu niesionym na drzwiach. Nadeszły czasy przełomu. W studiu wyborczym „Solidarności" przed pierwszymi, częściowo wolnymi wyborami 1989 r. wystąpił działacz opozycji Krzysztof Dowgiałło. Stwierdził, że to on ułożył słowa pieśni, a miał to uczynić dokładnie 17 grudnia. Potrafił wskazać świadków, którym pokazał wówczas zapisaną przez siebie kartkę. W ten sposób anonimowa dotychczas „Ballada" zyskała swojego poetę. W latach 90. Cholewa i Dowgiałło porozumieli się co do praw autorskich – ten pierwszy oficjalnie został uznany za autora muzyki, drugi zaś – słów.