Inwestycje w rozwój infrastruktury zajmują znaczące miejsce w programach wyborczych największych ugrupowań politycznych, ale wnoszą niewiele nowego ponad to, co już zaplanowano lub jest właśnie realizowane. Żaden z komitetów nie deklaruje np. radykalnej zmiany w kierunku rozwijania zrównoważonego transportu, w rezultacie akceptując zdominowanie go przez indywidualną motoryzację. Mimo że politycy wiele mówią o zwiększeniu dostępności do kolei, nie słychać także zapowiedzi zniesienia administracyjnych barier hamujących rozwój tego rodzaju transportu. Przykładowo w programach wszystkich ugrupowań brakuje jednoznacznego stanowiska na rzecz realnego otwarcia pasażerskiego rynku kolejowego dla przewoźników prywatnych.
Według Michała Beima, eksperta Instytutu Sobieskiego, wyborcze postulaty poszczególnych ugrupowań dotyczą raczej naprawy własnych zaniedbań i błędów: żaden rząd nie miał realnego programu budowy dróg rowerowych i chodników przy drogach krajowych. Każdy natomiast przykładał rękę do rozbiórek linii kolejowych. Tak jak rząd PiS, który dwa lata temu rozebrał linię kolejową do 13-tysięcznego Golubia-Dobrzynia. A dziś w ramach Kolei+ deklaruje przywrócenie połączeń kolejowych do wszystkich miejscowości liczących powyżej 10 tys. mieszkańców.
Czytaj także: Polacy mają zarabiać więcej
Autostrady do 2025 r.
Rządząca partia w części drogowej swojego programu nie zawarła nowości. Do priorytetów należy budowa tras Via Carpatia i Via Baltica, dokończenie autostrady A1 i wschodniego odcinka A2. Cała sieć autostradowa ma być gotowa w roku 2025. Do 2028 roku 36 mld zł będzie przeznaczone na rozbudowę i modernizacje dróg lokalnych, a 2,3 mld zł na program budowy mostów. W części kolejowej znalazła się modernizacja 9 tys. km linii do roku 2023, a także modernizacja lub budowa ok. 200 dworców za 1,5 mld zł. Na 2020 r. zapowiedziano rentowność LOT-u, do rozwoju którego ma się w przyszłości przyczyniać Centralny Port Komunikacyjny.