Dyrektywa przewiduje, że w każdej instytucji – publicznej czy prywatnej, zatrudniającej co najmniej 50 osób, będzie musiała powstać procedura zgłaszania nieprawidłowości czy nadużyć w miejscu pracy. Za sygnalistę, któremu należy się ochrona będzie mogła zostać uznana osoba związana z taką instytucją niezależnie od tego, czy jest jej pracownikiem, czy też jest z nią związana np. umową cywilnoprawną o współpracy. Dziś ci, którzy ujawniali nadużycia w miejscach - mimo że działali dla dobra wspólnego – są narażeni na szykany i utratę pracy.
Czytaj także: Jaka ma być rola sygnalisty w firmie
Poparcie europosłów dla dyrektywy było duże: 591 głosów za, 29 przeciw i 33 wstrzymujący się.
- Powinniśmy się cieszyć z przyjęcia dyrektywy, bo wymusi uchwalenie w Polsce zmian chroniących osoby ujawniające nieprawidłowości, a nawet przestępstwa takie jak korupcja czy oszustwa podatkowe. Dziś nie mamy spójnych zasad ochrony sygnalistów przed możliwymi szykanami czy zwolnieniem z pracy za takie ujawnienie – mówi Marcin Waszak z Fundacji Batorego.
To jeszcze nie koniec drogi prawnej unijnego dokumentu. Po przyjęciu dyrektywy przez PE trafi do tłumaczenia na wszystkie języki urzędowe Unii Europejskiej, do uzgodnień z prawnikami, a potem ponownie do Parlamentu Europejskiego i Rady UE, gdzie zostanie ostatecznie zatwierdzona. To jednak nastąpi po planowanych na maj wyborach do euro parlamentu. Dopiero wtedy zacznie biec dwuletni termin na dostosowanie przepisów krajowych.