Propozycja ta padła podczas odbywającej się w ostatnią sobotę w Muszynie (woj. małopolskie) konferencji dla przedsiębiorców pod hasłem „Strategia gospodarcza Polski". Promująca tę ideę fundacja Pomyśl o Przyszłości wskazała na to, ze polski organ antymonopolowy – czyli Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów – w zbyt małym stopniu działa na rzecz ochrony polskich przedsiębiorców, którzy muszą się mierzyć z o wiele silniejszymi międzynarodowymi koncernami.
Czytaj także: Sposoby na oddziaływanie na kształt transakcji potencjalnie zagrażającej konkurencji
Branżą, w której wyraźnie widać dominację wielkich międzynarodowych graczy, jest handel detaliczny. Generuje on ok. 250 mld zł obrotu rocznie, z czego ponad 100 mld przypada na zaledwie 4 międzynarodowe sieci: Biedronkę, Kaufland, Lidla i Eurocash. Tymczasem największe polskie sieci to Dino (6 mld zł), Top Market (3 mld zł) i Polo Market (2,5 mld zł). Prezes tej ostatniej, Marcin Sowa uważa, że przyczyną takiej dominacji jest zaniechanie wprowadzenia jeszcze w latach 90. skutecznych przepisów antykoncentracyjnych, a obecnie – zbyt słabe działania ochronne ze strony władz. – W naszym biznesie najważniejsza jest lokalizacja sklepów, a to już kwestia dużych pieniędzy, którymi dysponują zagraniczne sieci, korzystające do tego z efektu skali i dyktujące niższe ceny – mówił Sowa.
Takim praktykom mógłby się przeciwstawiać UOKiK, ale – jak wskazują statystyki jego postępowań – na razie tylko 1-2 proc. prowadzonych jest prowadzonych przeciwko międzynarodowym koncernom. Pomiędzy 1 maja 2004 r. a 31 grudnia 2016 r. Urząd prowadził 29 postępowań w sprawie naruszenia unijnego prawa konkurencji oraz wydał 13 decyzji w wyniku takich postępowań (ok. jednej decyzji rocznie). Dla porównania, Hiszpania w tym samym okresie prowadziła 143 postępowania i wydała 107 decyzji na gruncie prawa unijnego. Jeszcze większy wskaźnik stosowania prawa unijnego wykazują urzędy antymonopolowe we Francji i Niemczech: odpowiednio 256 postępowań i 127 decyzji oraz 210 postępowań i 110 decyzji.
Dlaczego tak się dzieje? Przyczyny są różne. Zdaniem Zbigniewa Kiedacza, radcy prawnego z krakowskiej kancelarii Savas, prowadzenie spraw dotyczących polskiego rynku przeciwko mniejszym firmom jest łatwiejsze i tańsze. – UOKiK skupia się na sprawach lokalnych zakładów pogrzebowych i przedsiębiorstw wodociągowych. Trudniej jest, gdy przeciwnikiem jest wielki koncern, którego stać na wynajęcie najlepszych prawników ze światowych kancelarii – ocenia Kiedacz.