Znacznie droższe hipoteki ze stałą ratą

Niebawem banki będą musiały oferować klientom kredyty mieszkaniowe o stałym oprocentowaniu. Teoretycznie powinny być bezpieczniejsze, ale będą znacznie droższe.

Aktualizacja: 31.08.2018 13:25 Publikacja: 31.08.2018 13:21

Znacznie droższe hipoteki ze stałą ratą

Foto: Adobe Stock

Dziś prawie wszystkie kredyty hipoteczne, które mają Polacy, są oparte o zmienną stopę procentową. Póki co większość kredytobiorców się z tego cieszy, bo rekordowo niskie stopy procentowe oznaczają niskie raty. Z szacunków Open Finance wynika nawet, że dzięki niskim stopom procentowym przeciętny kredytobiorca, który miał dług złotowy w 2012 r., do dziś zaoszczędził ok. 12 tys. zł. Gdy jednak w końcu Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się na podnoszenie stóp, sytuacja się odwróci - powrót do poziomu stóp procentowych z wcale nieodległej przeszłości (roku 2012) mogłoby doprowadzić do wzrostu miesięcznej raty złotowego długu nawet o 30-40 proc. (na szczęście na razie na to się nie zanosi).

Obecnie zmiennoprocentowe kredyty działają w ten sposób, że np. co trzy miesiące banki aktualizują oprocentowanie kredytu, a wraz z nim może dochodzić do zmiany raty. Oprocentowanie składa się bowiem z części stałej – marży banku i zmiennej – w przypadku kredytów złotowych jest to najczęściej stawka WIBOR 3M i w największej mierze o jej notowaniach decydują poczynania RPP.

Aby zmniejszyć ryzyko związane ze zmianą stóp procentowych Komisja Nadzoru Finansowego będzie żądać od banków, był oferowały obowiązkowo kredyty ze stałym lub okresowo stałym oprocentowaniem. Parę banków wprawdzie ma je w ofercie, ale sprzedaje po kilkadziesiąt sztuk rocznie. To kredyty, w których przy podpisaniu umowy ustalamy z bankiem pewien okres (np. rok, 5 lat czy 10 lat), przez który nasze raty będą na z góry ustalonym poziomie. Nie interesują nas wtedy podwyżki i obniżki stóp procentowych, bo przez umówiony wcześniej czas nasze oprocentowanie się nie zmieni pomimo zawirowań na rynku. Po tym czasie kredytobiorca albo znowu umówi się z bankiem na kolejny okres stałego oprocentowania albo przejdzie na wcześniej opisane oprocentowanie zmienne. Problem w tym, że nie wiadomo ile będą kosztowały kredyty w momencie, w którym zakończy nam się okres stałego oprocentowania. Może się okazać, że będzie to zarówno optymalny okres tanich kredytów jak i najgorszy z możliwych momentów, w którym długi hipoteczne będą bardzo drogie.

O tym, czy dług z okresowo stałą stopą procentową w ostatecznym rozrachunku okaże się droższy czy tańszy, będzie można powiedzieć dopiero po jego spłacie i podliczeniu wpłaconych do banku rat. Bez wątpienia jednak uzyskujemy w tym wypadku okresowe zabezpieczenie przed rynkowymi zawirowaniami, a za to trzeba zapłacić. Ile? W sześciu krajach przebadanych przez Open Finance przeciętna różnica w oprocentowaniu długu o okresowo stałej (5 lat) i zmiennej stopie procentowej wynosi 0,38 pkt. proc. Różnica ta rośnie do 0,57 pkt. proc. jeśli z badanej grupy usuniemy Niemcy. Jest to przykład kraju, w którym okresowo ustabilizowane raty są dziś tańsze niż raty zmienne. Nie jest to naturalna sytuacja, dlatego możemy ten przykład pominąć.

O ile więc wzrosłaby rata przeciętnego kredytu gdyby oprocentowanie wzrosło o 0,57 pkt. proc.? - W przypadku zmienno oprocentowanej hipotece na 30 lat, zaciągniętej na 300 tys. zł, przy oprocentowaniu zmiennym na poziomie 4,4 proc. (średnie oprocentowanie wg NBP) otrzymujemy ratę w wysokości około 1500 zł miesięcznie. Teoretycznie przez cały okres kredytowania oznacza to konieczność oddania do banku prawie 241 tysięcy tytułem odsetek i kosztów dodatkowych. Tyle wyszłoby jednak tylko gdyby przez 30 lat warunki rynkowe się nie zmieniły – wylicza Bartosz Turek, analityk Open Finance.

A jeśli nie chcemy podejmować takiego ryzyka i za cenę podniesienia oprocentowania do 4,97 proc. decydujemy się na ustabilizowanie rat przez okres 5 lat, wtedy pierwsza rata rośnie o 100 złotych (do 1600 złotych miesięcznie),a łączny koszt obsługi długu do 278 tysięcy. Znowu są to jednak tylko szacunki, bo w tym wypadku zadłużamy się na 30 lat, a stałe oprocentowanie mamy tylko przez lat 5.

Stała rata kosztuje 85 tysięcy

Pójdźmy więc jeszcze dalej – ustabilizujmy ratę na cały okres kredytowania. Tu dopiero zaczynamy mówić o prawdziwie stałym oprocentowaniu – takim, które się nie zmieni, a przez to kredytobiorca już w momencie podpisywania umowy kredytowej dokładnie wie jakiej wysokości ratę będzie musiał wpłacić do banku przez wszystkie 360 miesięcy spłacania zadłużenia. Z punktu widzenia kredytobiorcy jest to mniej ryzykowna sytuacja.

- Ale za zmniejszenie ryzyka trzeba niestety zapłacić. W krajach wziętych pod uwagę przez Open Finance oprocentowanie kredytów o stałym oprocentowaniu jest o 0,72 pkt. proc. wyższe od tego oferowanego w przypadku rat okresowo stałych. Niestety w różnych krajach sytuacja potrafi wyglądać inaczej. W jednych możemy liczyć na ustabilizowanie rat na okres 10 lat, w innych nawet przez 30 lat – mówi Turek.

Spójrzmy o jakich dodatkowych kosztach rozmawiamy. Kolejne 0,72 pkt. proc dodane do kosztu kredytu podnoszą oprocentowanie do poziomu 5,69%. To oznacza, że za pożyczenie na 30 lat kwoty 300 tys. zł trzeba będzie co miesiąc płacić prawie 1740 złotych, co przez cały okres kredytowania oznacza ponad 326 tysięcy kosztów obsługi długu. To o 240 zł miesięcznie więcej niż w przypadku kredytu o zmiennej stopie procentowej, czyli o 85 tysięcy złotych przez cały okres kredytowania. Jest to różnica, która może zniechęcać Polaków do zaciągania kredytów o stałej stopie procentowej. W momencie zaciągania kredytu nie będzie wiadomo czy w ostatecznym rozrachunku rata stała pozwoli zaoszczędzić czy nie, ale prawie na pewno w pierwszym miesiącu rata kredytu ze stałym oprocentowaniem będzie wyższa.

Dziś prawie wszystkie kredyty hipoteczne, które mają Polacy, są oparte o zmienną stopę procentową. Póki co większość kredytobiorców się z tego cieszy, bo rekordowo niskie stopy procentowe oznaczają niskie raty. Z szacunków Open Finance wynika nawet, że dzięki niskim stopom procentowym przeciętny kredytobiorca, który miał dług złotowy w 2012 r., do dziś zaoszczędził ok. 12 tys. zł. Gdy jednak w końcu Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się na podnoszenie stóp, sytuacja się odwróci - powrót do poziomu stóp procentowych z wcale nieodległej przeszłości (roku 2012) mogłoby doprowadzić do wzrostu miesięcznej raty złotowego długu nawet o 30-40 proc. (na szczęście na razie na to się nie zanosi).

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu