Wiceszef Atalu zapewnia, że nawet coraz większy wkład własny, jakiego wymagają pożyczające na mieszkania banki, nie zniechęca do nieruchomościowych zakupów. – Polacy chcą mieszkać w lepszych warunkach, a rozwijająca się gospodarka w tym pomaga. Nie bez znaczenia jest również program 500+, który sprzyja rozwojowi rodziny, a to przekłada się na wzrost zapotrzebowania na większe mieszkania – zwraca uwagę Juroszek. – Dlatego rozważanie naszego zaangażowania w budowę mieszkań na wynajem jest czysto teoretyczne. Jeżeli takie inwestycje wiązałyby się z wartością dodaną dla naszych akcjonariuszy, to warto je jednak rozważyć – dodaje.
Zastrzega jednak, że na razie Atal, który szybko się rozwija i osiąga dobre wyniki, nie jest zainteresowany zmianą profilu realizowanych inwestycji. – Na koniec trzeciego kwartału tego roku oferowaliśmy prawie 2,9 tys. mieszkań. Obecnie mamy w budowie niemal 4,5 tys. lokali. Mamy też rozbudowany bank ziemi, który pozwala nam na dalszy rozwój – podkreśla Mateusz Juroszek.
Masowej ucieczki klientów na rynek wynajmu nie przewiduje Grzegorz Zagrabski, wiceprezes spółki Wawel Service.
Większa konkurencja
– Na razie zainteresowanie mieszkaniami jest duże. Oczywiście popyt może kiedyś nie zrównoważyć podaży. To jednak wpłynie raczej na zaostrzenie konkurencji na rynku – przewiduje Grzegorz Zagrabski.
Wiceprezes Wawel Service podziela opinię, że Polacy nadal wolą mieszkanie kupić, o czym świadczy chociażby wielka popularność programu „MdM". Nie wyklucza jednak, że jego firma mogłaby budować lokale na wynajem. – Mamy doświadczenie w budowie mieszkań TBS – przypomina Zagrabski. – Jeżeli mielibyśmy współpracować w partnerstwie publiczno-prywatnym, to zasady musiałyby być mocno skonkretyzowane. Obserwujemy rynek. Jeżeli inwestycja umożliwiłaby utrzymanie płynności finansowej i założonej rentowności, to jak najbardziej jesteśmy taką inicjatywą zainteresowani.
Andrzej Gutowski, dyrektor sprzedaży i marketingu w firmie Ronson Development, zwraca z kolei uwagę na inwestorów kupujących mieszkania na wynajem. – Prognozy mówiące, że rynek najmu zyska na sile do takiego stopnia, że w znaczący sposób ucierpi na tym rynek pierwotny, wydają się mało prawdopodobne – ocenia dyrektor.