Zatem nie wszyscy będą mieszkańcami idealnego miasta. Miasto-maszyna to marzenie modernizmu, które zakładało, że możemy osiągnąć szczęście i stworzyć lepszego człowieka bez potrzeby dialogu, bez funkcjonowania demokracji miejskiej. Przeciwstawiane idei miasta-ogrodu. Bo przecież te dwie koncepcje ze sobą konkurowały. Miasto-ogród to marzenie miasta obywatelskiego i miasto- -maszyna jako marzenie miasta technologicznego. Technologii tamtych czasów. Ale czy technologia dzisiaj jest bardziej przyjazna dla nas od tamtej?
Miasto istnieje od początku funkcjonowania ludzkiej kultury. Te kilka tysięcy lat pokazuje, że miasta rosną, ale mogą umierać, tak jak rosną i umierają kultury. Warto się zastanowić, co odnawia, co odbudowuje potrzebę miasta, czyli miejsca spotkań, i tajemnicę jego atrakcyjności. To możliwość szansy kontaktu dla nas, a więc zrealizowania swoich oczekiwań w realu. A miasto to zbiór miejsc, które się wówczas ujawniają. Poprzez aktywność ludzi. Ale również poprzez kulturę tworzenia tych miejsc. Bo miasta nie można oderwać od kultury. Miasto nie jest fabryką 4.0, musi mieć odrobinę chaosu. Ale gdzie mają być te jego szczególne miejsca, jak mają wyglądać, kto ma je zrobić? To my – jako wspólnota miejska, jego samorządna struktura – mamy wpływ na zmianę, na przebudowę, na to, w jaki sposób będzie się ono kształtowało. Aby ci, którzy je budują, mogli i musieli uwzględniać nasze oczekiwania życia miejskiego.
Czy jednak oczekiwanie spełnienia idei smart city, miasta idealnego, nie jest kolejnym krokiem w realizacji miasta-maszyny, które poprzez swoją ułudę służebności człowiekowi już budowało poczucie jego władzy nad rzeczywistością, nad światem tak dramatycznie doświadczonej klęskami cywilizacji XX wieku?
To modernistyczne marzenie miasta, nowej rzeczywistości, możliwości zdeterminowania losu i stworzenia lepszego człowieka powinno być dla nas przestrogą wtedy, kiedy w technologii pokładamy wiarę i nadzieję na rozstrzyganie naszych problemów, które wymagają indywidualnej odpowiedzialności w ich rozwiązywaniu. Bo miasto to również odpowiedzialność za jego przekształcanie i zmiany. To także odpowiedzialność za to, w jaki sposób będzie ono służyło nam i naszym następcom.
Czy idea smart city nie jest ucieczką od odpowiedzialności za miasto i jego kulturę? Tego szczególnego miejsca tradycji, budowania, mieszkania, myślenia. Pamiętajmy też o świecie ekonomii, o tym, czy nasze wybory nie są czasami stymulowane potrzebami tworzenia produktu, który służy rynkowi firm, sprzedaży oprogramowania, sprzedaży doskonałości technicznej. A nam pozwala wyeliminować potrzebę myślenia o nas samych i o naszej odpowiedzialności za innych.
wszystkie felietony: