Miasta otwierają się na alternatywny ruch

Przyszłością miejskiej mobilności będą współdzielone i ekologiczne pojazdy zamawiane przez aplikację. Pandemia przyspieszy transformację.

Publikacja: 26.05.2020 21:30

Miasta otwierają się na alternatywny ruch

Foto: AdobeStock

Mikromobilność oparta na systemach wynajmu rowerów (np. Nextbike), elektrycznych skuterów (Hop.City, Blinkee.City) i hulajnóg (m.in. Dott, Hive czy Lime) wraz z car-sharingiem (jak Traficar, Panek lub innogyGO) oraz przewozami typu Uber i taksówkami zamawianymi przez aplikację (iTaxi, FreeNow) od kilku lat rewolucjonizują transport w polskich miastach. Zmiany przyspieszy pandemia.

Postwirusowe wyzwanie

Epidemia i konieczność izolacji, a także przejście przez wielu Polaków na zdalną naukę i pracę, sprawiły, że zmienił się sposób naszego zachowania w mieście. Unikamy komunikacji zbiorowej, częściej przebywamy w domu, a jeśli go opuszczamy, to staramy się załatwić wszelkie niezbędne sprawy w jego okolicy. Eksperci nie mają wątpliwości, że trend wymuszony przez kryzys związany z Covid-19 jednak odciśnie piętno na naszych zachowaniach, nawet po wygaśnięciu zagrożenia związanego z koronawirusem. Sposób poruszania się po miastach nie będzie już taki sam jak przed pandemią. Naukowcy, którzy próbują prognozować, jak będzie wyglądał świat „po", z jednej strony przewidują, że liczba prywatnych samochodów w metropoliach drastycznie wzrośnie, korkując je jeszcze mocniej. Z drugiej zaś strony uważają, iż skoczy popyt na alternatywne środki transportu, właśnie takie jak współdzielone UTO (urządzenia transportu osobistego). Miasta na te nowe, postwirusowe wyzwania już zaczynają się szykować.

– Pandemia wywołała u ludzi zmianę postaw komunikacyjnych. Ale są też miasta, które postanowiły wykorzystać ten okres zmniejszonego ruchu do wdrażania strategii, które od dawna czekały w szufladzie, ale również do badań i testów – mówi Paweł Jaworski, urbanista, współtwórca kolektywu Miastoprojekt.

W Nowej Zelandii trwają systematyczne prace nad przebudową miast dla ruchu innego niż samochodowy. W Paryżu czy w Oakland w Kalifornii wdrażane są programy rozbudowy infrastruktury dla rowerów. Z kolei w Berlinie władze przygotowują tymczasową infrastrukturę rowerową, która ma wpłynąć na komfort poruszania się po mieście.

– Coraz więcej miast tworzy tymczasową, testową infrastrukturę dla mikromobilności i ruchu pieszego – zaznacza Jaworski. I dodaje, że ruch samochodowy systematycznie spychany jest poza centra. Uprzywilejowanie mają zyskiwać pojazdy ekologiczne i współdzielone, często zamawiane czy wynajmowane za pośrednictwem mobilnych aplikacji. Choć tradycyjna komunikacja publiczna nie zginie (mimo trudnych chwil, jakie przeżywają przewoźnicy miejscy w czasie pandemii).

Czas na eksperymenty

– Przez restrykcje wywołane koronawirusem popularność rowerów i hulajnóg szybko wzrosła, a obroty firm komunikacji zbiorowej spadły o 97 proc. Dziś transport publiczny to wyzwanie, bo miasta muszą podwoić wydatki na transport, by zachować wymogi bezpieczeństwa – twierdzi Michał Czepek, zastępca dyrektora Wydziału Kultury i Sportu miasta Grudziądz.

Marcin Domański, kierownik projektu Mobilna Metropolia w Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (GZM), przyznaje, że wizerunek autobusów czy tramwajów przez pandemię został nadszarpnięty. – Początkowo ograniczono liczbę pasażerów, ale obostrzenia te są już redukowane i użytkownicy transportu publicznego powoli wracają, bo w końcu muszą się jakoś przemieszczać. Niewątpliwie jednak zaufanie do komunikacji zbiorowej spadło – przekonuje przedstawiciel GZM.

Eksperci wyjaśniają, że transportu publiczny musi jednak przetrwać te trudne chwile. – To leży w interesie miast, ale nie tylko. Inne środki transportu nie zastąpią bowiem metra, autobusu czy tramwaju. Mikromobilność optymalizuje ruch w mieście, ale nie powinna zastępować komunikacji zbiorowej. Symbioza między tymi różnymi środkami transportu powinna być zachowana – przekonuje Jakub Giza, dyrektor ds. rozwoju w Nextbike Polska.

Również Marcin Maliszewski, prezes Blinkee.City (operator floty skuterów i hulajnóg na minuty) jest zdania, że – choć współdzielone UTO to przyszłość komunikacji – miasta muszą zapewnić jeden z podstawowych wymogów, jakie stawiają mieszkańcy: efektywność transportu. – A transport zbiorowy spełnia ten wymóg – podkreśla.

Odpowiednie zgranie transportu publicznego i samochodowego z siecią pojazdów zamawianych i pożyczanych, w tym stosunkowo nowych na naszych ulicach e-hulajnóg, to zadanie, nad którym planiści muszą się szybko pochylić, by otworzyć nowy rozdział w kształtowaniu ruchu w aglomeracjach. – Pandemia to idealny czas do takich eksperymentów urbanistycznych. Najwyższy czas, by rozpocząć dyskusję o przyszłości mobilności miejskiej w naszym kraju – dodaje Paweł Jaworski.

W Sosnowcu testowo wydzielono ostatnio buspas, w Warszawie uruchamiane będą tzw. huby mobilności, w których będzie można pożyczać i parkować współdzielone pojazdy, wkrótce na ścieżki rowerowe wyjadą też już całkowicie legalnie hulajnogi (projekt odpowiednich przepisów jest już gotowy).

Mikromobilność oparta na systemach wynajmu rowerów (np. Nextbike), elektrycznych skuterów (Hop.City, Blinkee.City) i hulajnóg (m.in. Dott, Hive czy Lime) wraz z car-sharingiem (jak Traficar, Panek lub innogyGO) oraz przewozami typu Uber i taksówkami zamawianymi przez aplikację (iTaxi, FreeNow) od kilku lat rewolucjonizują transport w polskich miastach. Zmiany przyspieszy pandemia.

Postwirusowe wyzwanie

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Może nie trzeba będzie zapłacić?
Materiał partnera
Siła kompleksowego wsparcia pracowników
Analizy Rzeczpospolitej
Cyfrowa rewolucja w procesach kadrowych
Analizy Rzeczpospolitej
Coraz więcej technologii i strategii
Materiał partnera
Kompleksowe podejście kluczem do sukcesu