Gdzie byśmy byli, gdyby nasza gospodarka przez ostatnie 100 lat rozwijała się w warunkach suwerennego, demokratycznego kraju? Odpowiedzią, a zarazem ilustracją narodowego potencjału jest ostatnie ćwierćwiecze, które udowodniło, jak wielkie mamy zasoby, jak wydajnie pracujemy, jaka jest energia i kreatywność przedsiębiorców.
Niestety, pełna ciągłość państwowości nie była nam dana. Ale 20 lat wolności po 1918 r. zapewniło odrodzonej Polsce solidne fundamenty gospodarcze. Przez ledwie dwie dekady dochowaliśmy się wybitnych strategów – jak Grabski czy Kwiatkowski – i ważnych osiągnięć – jak Centralny Okręg Przemysłowy, port w Gdyni czy mocna narodowa waluta.
Barbarzyński najazd hitlerowskich Niemiec w 1939 r. przerwał tę szczęśliwą passę. Wojna zniszczyła kraj, przemysł, dziedzictwo kulturalne. Po 1945 r. mimo nieludzkiego i antyrynkowego systemu Polacy wykonali olbrzymi wysiłek odbudowy i industrializacji kraju. Gdy patrzy się na podniesioną z gruzów Warszawę, aż trudno uwierzyć w apokaliptyczne krajobrazy ze zdjęć stolicy w 1945 r.
Dziś mamy za sobą trzy dekady wolności, demokracji i gospodarki rynkowej, w której prym wiedli prywatni przedsiębiorcy. Naszymi meblami, komponentami do produkcji aut, naczepami, chemią, kosmetykami czy usługami informatycznymi możemy się chwalić na całym świecie. Mamy sprawny rynek finansowy, prężną warszawską giełdę, rozwinięty system bankowy, rozpędzone budownictwo. Liczby mówią prawdę. PKB w porównaniu z 1989 r. wzrósł o ponad bilion dzisiejszych złotych, PKB na głowę mieszkańca sięgnął – według danych MFW – w 2017 r. niemal 27 tys. dol. (w cenach stałych). Doganiamy niektóre państwa starej Europy. Jesteśmy potęgą eksportową. W 1990 r. eksport wynosił 34,8 mld dol., dziś – 246 mld. Dobra światowa koniunktura i siła polskich przedsiębiorstw nadają gospodarce dynamikę wyrażającą się nawet pięcioprocentowym kwartalnym wzrostem PKB. Nie mamy więc czego się przed Europą wstydzić.
A jednak piszemy w tytule tego tekstu: gospodarka to wyzwanie i zobowiązanie. To nasze ostrzeżenie. Przed nami kolejne 100 lat i pokolenia, o których przyszłości rozstrzygamy właśnie dzisiaj. Nie spocznijmy na narodowych laurach. Przed nami jeszcze długa droga do dobrobytu i bogactwa zachodnich społeczeństw. Myślmy o pracy, nie o rozdawaniu zgromadzonego już dorobku. Szanujmy pracownika, ale dbajmy o wolny rynek i równe szanse. Bez prywatnej własności i zdrowej konkurencji nigdy nie dogonimy zachodnich sąsiadów. Inwestujmy w edukację i innowacyjność, by przestać być rezerwuarem pracowników dla bogatszych.