To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego.
Na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego spółka deweloperska podjęła budowę zespołu mieszkaniowego z lokalami usługowymi i garażami i złożyła do Zarządu Komunalnego miasta Krakowa wniosek o uzyskanie przyłączenia tego zespołu do drogi publicznej, którego to dojazdu zabudowywane działki nie miały.
Czytaj także:
Drogę powinno budować miasto, a nie deweloper
Zawarto umowę
Zarząd dróg miasta zawarł ze spółką umowę, jak wskazano w preambule „w związku z koniecznością budowy drogi publicznej spowodowaną realizacją inwestycji niedrogowej" na podstawie art. 16 ust. 2 ustawy o drogach publicznych. Spółka zobowiązała się do uczestniczenia w finansowaniu budowy kilkudziesięciometrowego dojazdu do drogi do wysokości tzw. kwoty współfinansowania, której wysokość miało ustalić miasto proporcjonalnie do stopnia wzrostu natężenia ruchu drogowego spowodowanego tą inwestycją w perspektywie dwudziestoletniej (to ok. 18 proc.). Ale w sytuacji, gdyby gmina uznała, że nie ma interesu w budowie takiego dojazdu, spółka sama powinna wykonać te prace na swój koszt, ewentualnie przy wsparciu właścicieli sąsiednich działek. Ci jednak nie byli tym zainteresowani.