Celem prawa karnego jest nie tylko sprawiedliwa odpłata, spełnia ono również funkcję kompensacyjną, czyli służy do naprawienia szkody wyrządzonej czynem zabronionym. Wśród instrumentów nastawionych na realizację właśnie tego celu funkcjonuje środek karny w postaci obowiązku naprawienia szkody, określony w art. 39 pkt 5 k.k. w zw. z art. 46 § 1 k. k. Środek ów orzeka się w razie skazania za przestępstwo spowodowania śmierci, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia oraz przestępstwo przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, środowisku, mieniu, obrotowi gospodarczemu lub prawom osób wykonujących pracę zarobkową. Orzeczenie tego środka następuje na wniosek pokrzywdzonego lub innej osoby uprawnionej, identyfikowanej za pomocą przepisów kodeksu postępowania karnego o pokrzywdzonym i sposobie wykonywania jego uprawnień procesowych. Wniosek można złożyć aż do zakończenia pierwszego przesłuchania na rozprawie głównej, o czym przesądza art. 49a k.p.k.
Co ciekawe, obowiązek naprawienia szkody, podobnie zresztą jak jakikolwiek inny środek karny, może być jedyną formą reakcji na przestępstwo, uwidocznioną w wyroku skazującym, i to w kilku przypadkach przewidzianych przez ustawę. Każdy z tych przypadków wiąże się z obligatoryjnym albo fakultatywnym odstąpieniem od wymierzenia kary, np. gdy sprawca przekroczył granice obrony koniecznej w wyniku strachu czy wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu (art. 25 § 3 k.k.) bądź stanem wyższej konieczności (art. 26 § 3 k.k.).
Nawet bez znajomości racji przyświecających wprowadzeniu omawianego instrumentu do kodeksu karnego z 1997 r. nietrudno dostrzec, że konkuruje on z sędziwym, znanym od dziesięcioleci, tzw. powództwem adhezyjnym, które dzięki art. 62 k.p.k. pokrzywdzony może wytoczyć aż do rozpoczęcia przewodu sądowego na rozprawie głównej w celu dochodzenia w postępowaniu karnym roszczeń majątkowych wynikających bezpośrednio z popełnienia przestępstwa. Oba instrumenty zbliża także to, iż uprawnienie do wytoczenia powództwa cywilnego przysługuje nadto innym osobom z identycznego kręgu uprawnionych. Najbardziej różni je natomiast stopień formalizmu samego aktu inicjacji procedury, która zmierza do rozstrzygnięcia w przedmiocie zasadności wystąpienia o zaspokojenie roszczenia. Rzecz w tym, że o ile pozew musi, z mocy art. 70 k.p.k., odpowiadać wymogom formalnym wskazanym w przepisach o postępowaniu cywilnym, o tyle wniosek w trybie art. 46 § 1 k.k. można zgłosić w dowolnej formie, choćby ustnie do protokołu.
Wybór instrumentu kompensacyjnego należy do uprawnionego. Zmiana decyzji w tej kwestii w zasadzie nie wchodzi w rachubę. Jeżeli bowiem złożono wniosek, o którym mowa w art. 46 § 1 k.k., to zgodnie z art. 65 § 1 pkt 6 oraz § 3 k.p.k. sąd odmówi przyjęcia powództwa cywilnego albo pozostawi je bez rozpoznania. Po myśli zaś art. 49a k. p. k. wytoczenie owego powództwa stanowi przeszkodę prawną w ubieganiu o tę samą rekompensatę za pomocą wniosku.
Niestety, zdarza się, że pokrzywdzony ani żaden inny uprawiony nie ma wyboru, co jest logiczną konsekwencją wąskiego zakresu zastosowania art. 46 § 1 k.k., tzn. wyłącznie w sprawach o ściśle określone przestępstwa. Być może niebawem ta zgoła niepojęta asymetria przejdzie do historii. Stanie się tak, jeśli minister sprawiedliwości zdoła przekonać rząd, a następnie parlament, do propozycji zrównania zakresu przedmiotowego obu instrumentów, z korzyścią dla pokrzywdzonego, jego prawnych substytutów i kieszeni ich wszystkich.