Sztuka jak piękny bibelot

Reżyser Jan Englert mówi Małgorzacie Piwowar o fascynacji Fredrą i dzisiejszej premierze w Teatrze TV.

Aktualizacja: 29.05.2016 22:44 Publikacja: 29.05.2016 17:43

Rzeczpospolita: Przeniósł pan akcję „Męża i żony" do lat 30. XX wieku, czyli 100 lat później, niż zapisał to autor. Po co poprawiać Fredrę?

Jan Englert: To, co nazywa pani poprawianiem, jest nadaniem nieco innego wyrazu scenicznego dla treści, której nie zmieniłem wcale – nie dopisałem autorowi tekstu ani nie zniszczyłem jego klasycznej formy. Gdyby ubrać aktorów w kostiumy z początku XIX wieku – tak jak zapisał to Fredro – byłaby to dzisiaj raczej ramotka. W naszej realizacji czas nie jest precyzyjnie określony – akcja może toczyć się i dziś. Widziałem kilka realizacji „Męża i żony" – od rozgrywającej na podwórkowym trzepaku blokowiska po kąpiel w wannie. Akcję można przenieść wszędzie. Rzecz w tym, żeby postaci nie przestały mówić fredrowskim językiem, czyli prowadziły inteligentny dialog i zachowywały się tak, jak to zapisał autor. Hrabiowie z czasów Fredry mają w naszym przedstawieniu odpowiedników w postaci dzisiejszych celebrytów albo, jeśli ktoś woli, przedstawicieli śmietanki towarzyskiej. U Fredry bohaterowie podjeżdżają końmi, u nas samochodem. Tekst jest zabawny, komediowy. Wymaga traktowania, jakby był to piękny bibelot.

Miesięczny limit darmowych artykułów został wyczerpany

Teraz 4 zł za tydzień dostępu!

Czytaj 46% taniej przez 4 miesiące

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Czytaj bez ograniczeń artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Teatr
Teatr Dramatyczny bez dyrektora. Konkurs nierozstrzygnięty
Teatr
Polsko-amerykański musical o Irenie Sendlerowej w Berlinie
Teatr
„Zemsta”, czyli niebywały wdzięk Macieja Stuhra
Teatr
"Wypiór". Mickiewicz był hipsterem i grasuje na Zbawiksie
Teatr
Krystyna Janda na Woronicza w Teatrze TV