Wbrew pojawiającym się doniesieniom, jakoby miała ważyć się przyszłość Poczty Polskiej (PP), o której wkrótce zdecyduje walne zgromadzenie akcjonariuszy, istnienie państwowej spółki wcale nie jest zagrożone. Jak się dowiedzieliśmy, w przyszłym miesiącu faktycznie zwołane zostanie WZA, ale tylko po to, by przyjąć sprawozdanie operatora za 2023 r.
Poczta Polska nie upadnie
Wyniki PP są fatalne i tylko w ubiegłym roku strata firmy sięgnęła 745 mln zł brutto. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że po I kwartale 2024 r. sytuacja się nie poprawiła, lecz wręcz pogorszyła, bo operator wygenerował przeszło 130 mln zł straty brutto, a to wynik o blisko 50 proc. gorszy od wypracowanego rok wcześniej. Dlatego zaczęły się pojawiać pogłoski, że Poczta będzie postawiona w stan upadłości lub – co rozważał poprzedni rząd – podzielona na część komercyjną (oferującą usługi kurierskie) oraz operatora wyznaczonego (świadczącego tzw. usługi powszechne).
Czytaj więcej
Sytuacja w Poczcie Polskiej robi się gorąca. I nie chodzi o strajk ostrzegawczy, ale o relacje pracowników z nowym szefem państwowej spółki Sebastianem Mikoszem. „Rzeczpospolita” dotarła do treści kontrowersyjnego listu jaki napisał do pracowników.
„Rzeczpospolita” dowiedziała się jednak, że żaden z tych scenariuszy nie jest rozważany. – Zwyczajne walne zgromadzenie, kwitujące spółkę za rok 2023, odbędzie się do końca czerwca. W Ministerstwie Aktywów Państwowych (MAP) jest kompletowana dokumentacja, która będzie stanowiła przedmiot obrad. Porządek nie przewiduje podejmowania decyzji dotyczących dalszego funkcjonowania spółki, w tym upadłości – zapewniono nas w resorcie.
Do takiego rozwoju sytuacji nie zamierza dopuścić też Sebastian Mikosz, nowy prezes Poczty. W liście do pracowników, do którego dotarliśmy, przekonuje, że pojawiające się sygnały o możliwej upadłości to nic więcej niż plotki.