Redaktor Jerzy Haszczyński w swym felietonie z 24 kwietnia wyraził istotną i obecnie rzadką w debacie publicznej myśl: „bez skutecznej kontrofensywy, bez odbicia przez Ukraińców choćby części okupowanych terytoriów trudno marzyć o końcu imperialistycznego zagrożenia ze strony Moskwy”.
Ale problem jest szerszy, gdyż po przeszło dwóch latach wojny istnieje potrzeba podjęcia zasadniczej kwestii dotyczącej perspektywy jej zakończenia w percepcji państw, od których zależy to zakończenie.
Podobnie jak w każdej wojnie również w tej są trzy logicznie możliwe opcje jej zakończenia: zwycięstwo Ukrainy, zwycięstwo Rosji i „remis” w wyniku negocjacji (wariant koreański). Opcją trzecią nie będziemy się zajmować, odrzuca ją zresztą Ukraina. Z dotychczasowego przebiegu wojny widać, że kwestią budzącą największe kontrowersje jest stosunek państw NATO do opcji pierwszej. Chodzi o to, że od początku agresji Rosji występuje rozbieżność między oczekiwaną przez Ukrainę a faktyczną reakcją tych państw na tę agresję. Precyzując, państwa NATO do tej pory nie dostarczyły Ukrainie sprzętu i amunicji w skali i strukturze umożliwiającej jej odparcie agresji i odzyskanie integralności terytorialnej według stanu sprzed aneksji Krymu przez Rosję w 2014 r. A więc tego, o co od samego początku zabiega Wołodymyr Zełeński w mediach i w swych podróżach do USA i Europy Zachodniej. Albo mówiąc dosadniej: nie angażując się w pełni w pomoc wojskową, powyższe państwa faktycznie tolerują zbrodnie wojenne popełniane przez Rosję w Ukrainie, a dodatkowym dowodem na to są dziurawe, jak się okazuje, sankcje gospodarcze.
Czytaj więcej
Po dwóch latach od rosyjskiej inwazji nastroje nad Dnieprem są coraz mniej optymistyczne. Wśród Ukraińców wzrasta lęk przed przyszłością i zmęczenie wojną.
Dwa lata wojny Rosji z Ukrainą. Zachód nie chce by reżim Putina upadł i w Rosji zapanował chaos
Jakie są przyczyny tego stanu rzeczy? Zazwyczaj podaje się trojakiego rodzaju przyczyny. Pierwsza, że na agresję Rosji państwa NATO nie były militarnie przygotowane. Wynikało to z ich przekonania, podzielanego zresztą przez Putina (patrz jego słynna wypowiedź, że Ukraina powita wojska rosyjskie kwiatami), o sile militarnej Rosji, słabości obronnej Ukrainy, a przez to o rychłym upadku rządu Zełeńskiego w przypadku napaści nań Rosji (mówiło się, że nastąpi to już po miesiącu). Druga, że ze względu na panujący w państwach NATO ustrój demokratyczny (prócz Turcji i Węgier) ich rządy muszą się liczyć z pacyfistycznymi nastrojami „zmęczonych i wyczerpanych wojną” wyborców (sondaże, kalendarz wyborczy), z niechętnymi Ukrainie partiami koalicyjnymi (o ile dany rząd jest koalicyjny, vide Niemcy), czy też z izolacjonistyczną partią opozycyjną (vide Partia Republikańska w USA). Wreszcie trzecia, że statut NATO przewiduje wsparcie ofensywne kraju jedynie będącego jego członkiem, a Ukraina nie spełnia tego warunku.