Protesty wyborcze zaczęły napływać do Sądu Najwyższego po ogłoszeniu wyników głosowania w turze wyborów 1 czerwca. SN był codziennie „zasypywany” tysiącami dokumentów, które składali wyborcy bezpośrednio w SN albo wysyłali pocztą. W sumie naliczono ich ponad 54 tysiące. Nie wszystkie zostały zarejestrowane, ale i tak do rozpoznania przyjęto ponad 50 tysięcy protestów.
Czytaj więcej
Trwa jawne posiedzenie Sądu Najwyższego w sprawie ważności wyborów prezydenckich. Izba Kontroli N...
Dużo protestów, mało czasu. RPO pyta Izbę Kontroli o gwarancje dla wyborców
Czy możliwe jest rozpoznanie tak znacznej liczby protestów wyborczych do 1 lipca, czyli w stosunkowo krótkim czasie, do tego przy zachowaniu standardów prawa do sądu i rzetelnego procesu? Takie pytanie 26 czerwca RPO Marcin Wiącek zadał prezesowi Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Przypomniał, że art. 45 Konstytucji RP gwarantuje każdemu prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd.
„Oznacza to, że standardy prawa do sądu i rzetelnego procesu obowiązują także w sprawach, w których rozstrzygniecie sądu będzie dotyczyło protestu wyborczego, w tym również, gdy będzie ono sprowadzało się do wydania postanowienia o pozostawieniu protestu bez dalszego biegu. Także wówczas wyborca wnoszący protest ma prawo do tego, by jego sprawa została rzetelnie rozpoznana przez właściwy sąd, w przewidzianym przepisami prawa składzie, wraz z uzasadnieniem. Tylko takie postepowanie wzmacnia przekonanie obywateli o prawidłowości wyborów Prezydenta RP i buduje zaufanie do przeprowadzających te wybory organów państwa” - wskazał RPO.
Następnego dnia prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej Krzysztof Wiak nadesłał obszerną odpowiedź, w której zapewnił, że SN zachowuje najwyższe standardy w zakresie rozpoznawanych protestów wyborczych, a termin na wydanie uchwały w sprawie ważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej nie jest zagrożony.