Z tego artykułu się dowiesz:
- Jakie zmiany w handlu alkoholem planują wprowadzić polscy politycy?
- Dlaczego Warszawa stała się kluczowym miejscem w debacie o ograniczeniach sprzedaży alkoholu?
- Jakie są główne problemy związane z reklamą i sprzedażą alkoholu w Polsce?
- Jakie konsekwencje dla rynku reklamy może mieć całkowity zakaz promocji alkoholu?
Bezwład decyzyjny władz Warszawy może jednak odbić się czkawką przeciwnikom ograniczenia nocnego handlu i promocji alkoholu nie tylko w stolicy, ale nawet w całej Polsce. Głosowanie Rady Warszawy w ubiegły czwartek skończyło się ponowną przegraną prezydenta Trzaskowskiego, który chciał wstrzymania nocnego handlu alkoholem. Zamiast tego przeszedł krytykowany „pilotaż” w dwóch dzielnicach. Polityków zaskoczyła jednak skala reakcji opinii publicznej i niemal powszechna krytyka radnych Koalicji Obywatelskiej, którzy nie zdecydowali się poprzeć pomysłu Trzaskowskiego.
Na tej fali oburzenia opinii publicznej prace nad swoimi projektami przyspieszyli politycy innych partii. W efekcie w poniedziałek swój projekt w Sejmie złożyła Nowa Lewica, a Polska 2050 we wtorek. Ta partia chce wprowadzić zmiany bolesne nie tylko dla nocnych sklepów, ale też rynku reklamy. Zapowiada się zacięta walka – rynek alkoholu jest warty w Polsce aż 52 mld zł.
Czytaj więcej
Wśród najmłodszych dorosłych, czyli osób w wieku 18-25 lat, jedynie mniej niż co piąty wcale nie...
Polska 2050 chce całkowitego zakazu reklamy i promocji alkoholu
– Widząc, że rząd się nie spieszy do uregulowania tego problemu, postanowiliśmy wyjść sami z ofensywą legislacyjną i we wtorek złożyliśmy nasz poselski projekt ustawy w Sejmie – mówi „Rzeczpospolitej” Wioleta Tomczak, posłanka Polski 2050. – Będziemy dążyć do całkowitego zakazu reklamy i promocji alkoholu pod wszelką postacią, również napojów bezalkoholowych. Na podstawie innych przepisów można uznać, że to jest nielegalna promocja, bo te napoje sugerują, że istnieją ich alkoholowe odpowiedniki, na przykład na festiwalach są rozdawane zerowe wersje napojów alkoholowych, które się różnią tylko dodanym napisem „0 proc.” – wskazuje Tomczak.