Pokora wobec poglądów Sądu Najwyższego nie zawsze jest sprawą łatwą. A jednak trzeba się jej nauczyć i jest to niewątpliwie dobre ćwiczenie dla każdego prawnika, który lubi bronić własnych poglądów.
Piszę te słowa, mając na myśli wyrok Sądu Najwyższego z 7 stycznia 2014 r. (I PK 150/13), którym wyrzeczono, że w przypadku stwierdzenia częściowej niezdolności do pracy pracownik zachowuje prawo do wynagrodzenia jak za gotowość do pracy, chociaż nie może być do pracy dopuszczony z powodu przeciwwskazań na podstawie art. 229 § 4 k.p.
Warto o tym wyroku pamiętać, ponieważ przypadków, w których lekarze medycyny pracy stwierdzają częściowe jedynie przeciwwskazania do pracy, jest coraz więcej. Powiedziałbym nawet, że ich przybywa. Najczęściej polegają one na stwierdzeniu, że pracownik wprawdzie może pracować, ale już nie na wysokości lub nie porze nocnej albo nie w tych warunkach, w jakich do tej pory wykonywał obowiązki. Innymi słowy, może on pracować tylko pod pewnymi warunkami. Do tego opisu należy dodać uwagę, że ta częściowa niezdolność nie jest pochodną wypadku przy pracy lub choroby zawodowej.
Gwarantowana pensja...
Sąd Najwyższy powiada, że w takim przypadku należy pracownikowi powierzyć taką pracę, którą może wykonywać. A narzędziem to umożliwiającym jest art. 42 § 4 k.p. Zaraz jednak przypomina, że ten przepis dotyczy szczególnych potrzeb pracodawcy, co wykładnię nieco utrudnia, wskazując i reinterpretując swoje własne wcześniejsze orzeczenie.
Gdyby jednak pracodawca takiej pracy nie powierzył, albowiem żadnej odpowiedniej pracy nie ma, to wciąż musi płacić wynagrodzenie na podstawie art. 81 k.p. Sąd Najwyższy twierdzi bowiem, że pracownik jest wciąż w „obiektywnej" gotowości do wykonywania pracy. A skoro tak, to przyczyną niewykonywania pracy nie jest częściowa niezdolność do pracy, ale jej niedostarczenie przez pracodawcę. To, że wina zaistniałej sytuacji nie obciąża pracodawcy, nie ma znaczenia. W prawie pracy bowiem mamy do czynienia – jak powiada za doktryną prawa pracy Sąd Najwyższy – z ryzykiem pracodawcy, w tym z tzw. ryzykiem socjalnym.