Rz: Czy czarna owca w firmie to samo zło? Czy tę postawę należy potępić bez wyjątku?
Zbigniew Brzeziński, prezes zarządu Simple Solution sp. z o.o., partner w firmie doradczej Malik, Interim Manager:
Zjawisko czarnej owcy na gruncie zawodowym to nic nowego. Można je postrzegać negatywnie, co na ogół się dzieje, ale może też być odbierane pozytywnie. Niewykluczone, że okaże się coś przeciwnego – w firmie nie mamy do czynienia ?z czarną owcą, lecz z czarnym koniem, czyli kimś, kto nie godząc się na dotychczasowy stan, zaczyna inicjować zmiany. Jeśli na początku działa sam, jest postrzegany jako niewygodny. Dlatego zalecałbym ostrożność ?w ocenie, bo może się okazać, że wbrew pozorom mamy do czynienia z białą owcą w stadzie tych czarnych. Że jest to ktoś, kto chce lepiej dla firmy, w przeciwieństwie ?do większości, której jest ?po prostu dobrze i która ?jest niechętna zmianom.
Jakie cechy, sytuacje mogą sprzyjać kreowaniu tej negatywnej postawy? Kiedy szefowi powinno zapalić się czerwone światełko?
Bardziej zasadne jest pytanie, czy takie światełko ?w ogóle się zapali. Bardzo często winę za taki stan rzeczy ponosi... sam pracodawca lub menedżer. Od wielu lat uważam, że jednym z najlepszych narzędzi zarządzania jest lustro. Jeśli w firmie pojawia się czarna owca (lub stado), to zarządzający właśnie ?w sobie powinni poszukać winnych. Bo albo zatrudnili niewłaściwą osobę, a więc mamy problem już przy rekrutacji, albo przez swoje nieudolne zarządzanie doprowadzili do jej wykreowania. Lekceważyli np. sygnały, że wśród załogi dzieje się coś niedobrego.