Sprawa wyszła na jaw, kiedy kierownictwo sądu zaczęło podejrzewać, że nie wszystkie fakturowane sprzęty rzeczywiście trafiają do zasobów tej instytucji. O wyjaśnienia poprosiło Krzysztofa Z., ówczesnego zastępcę kierownika oddziału gospodarczego. Ten jednak, w momencie, kiedy niewygodne fakty mogły wyjść na światło dzienne, wyszedł z pracy i już do niej nie wrócił, przedstawiając następnie zwolnienie lekarskie. Ostatecznie jednak wszczęto poszukiwania, a „zaginiony” odnalazł się dopiero w Norwegii, gdzie zdążył już zatrudnić się jako magazynier.
Czytaj więcej:
Zastępca kierownika oddziału gospodarczego sądu robił prywatne zakupy za państwowe pieniądze. Zapadł wyrok
Przeprowadzona w jego sądzie inwentaryzacja ujawniła zaś skalę oszustw, do których – jak ustalono – dochodziło przez cztery lata. Wielkość samej instytucji i wysokie stanowisko, jakie zajmował później oskarżony, utrudniały szybkie wykrycie nieprawidłowości. A lista dokonywanych przez niego zakupów była spora – znajdowała się na niej głównie elektronika i sprzęt AGD, ale nie brakowało też czajników, niszczarek, ekspresów, smartfonów, a nawet drabin czy mebli. Część z tych towarów Krzysztof Z. dopisywał do faktur za rzeczywiste zakupy dla sądu, część okazała się całkowicie fikcyjna.
– Doszło również do fałszowania faktur i dokumentacji. To wszystko było niezbędne, aby zrealizować zamiar, a zamiarem oskarżonego było osiągnięcie korzyści majątkowej – uzasadniała sędzia Anna Bosak-Ziomek, wydając wtorkowy nieprawomocny wyrok w sprawie.
Czytaj więcej
Sąd Apelacyjny we Wrocławiu ogłosił w czwartek wyrok w sprawie księdza Włodzimierza G., który zos...