Reklama

Gen. Roman Polko: Wojsko nie jest zakładem pracy chronionej, wymaga twardych zasad

Gen. Roman Polko, były dowódca GROM, skomentował wtorkowe oświadczenie wystąpienie szefa Pentagonu Pete'a Hegsetha i prezydenta Donalda Trumpa, skierowane do setek dowódców w bazie w Quantico pod Waszyngtonem. - Wojsko wymaga twardych zasad. To nie jest zakład pracy chronionej - mówił gen. Polko.

Publikacja: 01.10.2025 13:46

Gen. Roman Polko

Gen. Roman Polko

Foto: PAP/Albert Zawada

„Fakt” poprosił byłego dowódcę GROM, gen. Romana Polko o ocenę tych wystąpień. – Wojsko to nie jest zakład pracy chronionej. Z niektórych wojskowych zrobiły się ciepłe kluchy. Kiedy walczy się z barbarzyńcami, armia jest specyficznym zakładem pracy – podkreślił gen. Polko. Zwrócił też uwagę na słowa Pete'a Hegsetha, że ci z żołnierzy, którym nie odpowiadają nowe rozwiązania, mogą zrezygnować. – Sekretarz (obrony Pete Hegseth) zwrócił uwagę, że podczas rekrutacji stres jest duży, przeciwnie niż u nas, żeby odrzucać tych, którzy pomylili się z powołaniem. Żołnierz ma być z krwi i kości. Nie idziemy na ilość, a na jakość. Służba wojskowa odbiega od kodeksu pracy – przekonywał gen. Polko. 

Czytaj więcej

Trump krytykuje brzydkie okręty, Hegseth ogłasza „koniec z facetami w sukienkach”

Wyraził też opinię, że Wojsko Polskie też powinno „pójść w tym kierunku”. – Przypominam, że podczas kursów w każdej chwili można zrezygnować, ale nie da się przygotować do misji, jeśli mamy do czynienia z „ochronką” – stwierdził.

– Wojsko rozlazło się w ostatnim czasie. Zabrakło pasji, entuzjazmu, etosu służby, za dużo jest roszczeniowości typowej dla zakładu pracy chronionej – ocenił dowódca. Natomiast kwestie takie jak golenie brody czy włosów uważa za drugorzędne. – Chodzi o skończenie z ciepłym chowem. Wojsko ma być wojskiem – podsumował. 

Czytaj więcej

Gen. Roman Polko: Współczesnych żołnierzy nie cechuje umiejętność posługiwania się mapą
Reklama
Reklama

Koniec bród i „grubych żołnierzy”. Hegseth: byliśmy ministerstwem „woke”, ale już nigdy więcej

Podczas przemówienia w bazie Quantico, na które zwołano setki generałów stacjonujących na całym świecie, szef Pentagonu Pete Hegseth ogłosił wprowadzenie nowych standardów sprawności i wyglądu w wojsku, obowiązujących każdego żołnierza, i zakończenie „politycznej poprawności” w przemianowanym ministerstwie wojny. – Pod wieloma względami ta przemowa dotyczy naprawy dekad rozkładu, częściowo widocznego, częściowo ukrytego – stwierdził Hegseth. – Zbyt długo awansowaliśmy zbyt wielu umundurowanych dowódców z niewłaściwych powodów, ze względu na ich rasę, parytety płci (...). Przywódcy polityczni obrali zły kierunek i zbłądziliśmy. Staliśmy się ministerstwem „woke”, ale już nigdy więcej. Koniec z miesiącami tożsamości, różnorodnością w biurach, facetami w sukienkach (...). Skończyliśmy z tym g... – mówił Hegseth. Zapowiadał wprowadzenie nowych standardów obowiązujących wszystkich żołnierzy, w tym generałów – testy sprawności, sprawdzanie wagi i wzrostu dwa razy rocznie, ujednolicenie standardów dla kobiet i mężczyzn. 

Czytaj więcej

Gen. Roman Polko: 300-tysięczna armia? Nie chcemy zmierzać w kierunku Korei Północnej

– Nie chcę, aby mój syn służył u boku grubych żołnierzy, którzy są w złej formie, lub w jednostce bojowej z kobietami, które nie spełniają tych samych standardów fizycznych co mężczyźni, lub z żołnierzami, którzy nie są w pełni biegli w posługiwaniu się przydzieloną im bronią lub wykonywaniu zadań, lub pod dowódcą, który był pierwszy, ale nie najlepszy – mówił.

Zapowiedział też zmianę standardów wyglądu – pozbycie się bród i długich włosów oraz „powierzchownego indywidualnego wyrazu” oraz odejście od zwalczania „fali” i nękania w wojsku.

Przemawiający po nim prezydent USA Donald Trump przez ponad godzinę przekonywał, że jego administracja przywróciła „podstawową zasadę, według której obrona ojczyzny jest pierwszym i najważniejszym priorytetem armii”. – Budzimy etos wojownika – mówił.  Oświadczył też, że armia Stanów Zjednoczonych musi być „silna, by żaden kraj nie odważył się rzucić nam wyzwania; tak potężna, by żaden wróg nie odważył się nam zagrozić i tak zdolna, by żaden przeciwnik nawet nie pomyślał o pokonaniu nas”. 

„Fakt” poprosił byłego dowódcę GROM, gen. Romana Polko o ocenę tych wystąpień. – Wojsko to nie jest zakład pracy chronionej. Z niektórych wojskowych zrobiły się ciepłe kluchy. Kiedy walczy się z barbarzyńcami, armia jest specyficznym zakładem pracy – podkreślił gen. Polko. Zwrócił też uwagę na słowa Pete'a Hegsetha, że ci z żołnierzy, którym nie odpowiadają nowe rozwiązania, mogą zrezygnować. – Sekretarz (obrony Pete Hegseth) zwrócił uwagę, że podczas rekrutacji stres jest duży, przeciwnie niż u nas, żeby odrzucać tych, którzy pomylili się z powołaniem. Żołnierz ma być z krwi i kości. Nie idziemy na ilość, a na jakość. Służba wojskowa odbiega od kodeksu pracy – przekonywał gen. Polko. 

Pozostało jeszcze 82% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Wojsko
Rosyjskie samoloty nad Bałtykiem. NATO poderwało myśliwce
Wojsko
W Wyrykach rakiety były trzy. Dlaczego tylko tu ich użyto?
Wojsko
Rosyjskie samoloty powinny być zestrzeliwane przez polskie wojsko? Są wyniki sondażu
Wojsko
Akcja wojska na Lubelszczyźnie. Żołnierze prowadzą poszukiwania
Wojsko
Dlaczego żołnierze GROM zginęli podczas skoków desantowych w USA?
Wojsko
Drony w pobliżu lotniska to działanie Rosji? Polski generał nie chce nikogo oskarżać
Wojsko
Jak wyglądała noc, gdy nad Polską pojawiły się rosyjskie drony? Zdradzono szczegóły
Reklama
Reklama