Prezydent zablokował ustawę o mowie nienawiści. Przepisy niezgodne z konstytucją
Chodzi o uchwaloną w marcu nowelizację kodeksu karnego, która poszerza katalog przesłanek przestępstw motywowanych uprzedzeniami o niepełnosprawność, wiek, płeć i orientację seksualną. Dziś do tej kategorii, a w konsekwencji opatrzone surowszą karą, należą przestępstwa popełniane ze względu na przynależność narodową, etniczną, rasową, wyznaniową bądź bezwyznaniowość. Co ważne, rozszerzenie przesłanek spowodowałoby, że przestępstwa z nienawiści dotyczące dodanych kategorii byłyby ścigane z urzędu.
Ustawa nie weszła jednak w życie, ponieważ w kwietniu prezydent Andrzej Duda skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej, twierdząc, że nowe przepisy mogą ograniczyć konstytucyjną wolność wypowiedzi.
Czytaj więcej
Prezydent Andrzej Duda skierował do Trybunału Konstytucyjnego, w trybie kontroli prewencyjnej, us...
We wtorek TK wydał werdykt w tej sprawie, uznając zaskarżone przepisy nowelizacji za niezgodne z konstytucją. – Trybunał Konstytucyjny uznał, że proponowane zmiany stanowiły niepoprawną ingerencję w konstytucyjnie chronioną swobodę wypowiedzi. Wprowadzanie do kodyfikacji karnej pojęć wieloznacznych tę swobodę narusza – mówił, uzasadniając tę decyzję sędzia sprawozdawca Justyn Piskorski.
Trybunał Konstytucyjny ocenił ustawę o mowie nienawiści. „Uderzenie w wolność wypowiedzi, efekt mrożący i autocenzura”
Według Trybunału ograniczenie wolności wyrażania poglądów przez ustanowienie typów czynów zabronionych o niedostatecznie określonych znamion narusza konstytucyjną wolność słowa. – Nowe brzmienie przepisów mogłoby prowadzić do arbitralnych i nieprzewidywalnych rozstrzygnięć, podważając pewność prawa i zaufanie do państwa, a także generować w praktyce efekt mrożący dla debaty publicznej. (…) Zaproponowane w nowelizacji przesłanki są podatne na zbyt szeroką i mechanistyczną penalizację wypowiedzi, nawet w sytuacjach, gdy występuje sprzeciw wobec polityki społecznej czy publiczna krytyka rozwiązań dotyczących osób wymagających wsparcia – argumentował Piskorski.