Wprowadzając tzw. Polski Ład, ustawodawca szczególnie skupił się na rozwiązaniach zachęcających do inwestowania w nowoczesność. Jednym z nich miała być ulga na robotyzację. Niestety, fiskus zdaje się tego nie dostrzegać i preferencję ogranicza. A nie ma do tego podstaw. Tym razem wytknął mu to Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach.
Automatyzacji...
Sprawa dotyczyła lidera branży plastiku. We wniosku o interpretację spółka wyjaśniła, że zajmuje się produkcją m.in. butelek PET dla przemysłu spożywczego i kosmetycznego. Butelki powstają z preform, poddanych procesowi ogrzania i rozdmuchania w specjalnie zaprojektowanej formie. Po wyjściu z maszyny są układane na specjalnych paletach i oddzielane tekturowymi przekładkami. Producent podkreślił, że dotychczas cały proces głównie opierał się na pracy ludzkich rąk. Ale postanowił go usprawnić i zainwestować w automatyzację. Ludzi ma wyręczyć kilka zaawansowanych technologicznie robotów – urządzeń systemu odbioru, kontroli i układania butelek. Spółka chciała się upewnić, że spełniają one definicję robota przemysłowego, czyli dadzą ulgę na robotyzację.
Czytaj więcej
Podatnik może dokonywać odliczeń w ramach ulgi wraz z dokonywaniem w latach 2022-2026 odpisów amortyzacyjnych od zakupionych robotów oraz maszyn i urządzeń peryferyjnych.
Fiskus takiej możliwości się jednak nie dopatrzył. Jego zdaniem za robota przemysłowego uznaje się taką maszynę, która powinna mieć zastosowanie przemysłowe. A roboty wykorzystywane w celu usprawnienia i zautomatyzowania procesu odbioru, kontroli jakości i układania wytworzonych butelek nie dotyczą ich bezpośredniej produkcji, lecz stanowią etap poprodukcyjny.
W konsekwencji, zdaniem urzędników, nie spełniają definicji robota przemysłowego, bo nie będą wykorzystywane „do zastosowań przemysłowych”, tj. w produkcji różnego rodzaju towarów i wyrobów. I tak fiskus spółce prawa do ulgi na robotyzację odmówił.