"New York Times" cytuje Abdu Osmana Kelifa, uchodźcę z Afryki, który przyznaje, że był zszokowany widząc na ulicach norweskich miast skąpo odziane kobiety pijące alkohol i całujące się w miejscach publicznych. - U mnie w kraju w ten sposób zachowywały się tylko prostytutki - przyznaje pochodzący z Somalii mężczyzna. Abdu Osman Kelifa zgłosił się więc na ochotnika na kurs, na którym uchodźcy są uczeni w jaki sposób zachowują się - i są traktowane - kobiety w krajach europejskich. Kurs taki zorganizowano w ośrodku dla uchodźców w Stavanger. 

Podobne kursy zorganizowano również w innych ośrodkach dla uchodźców. Udział w nich jest dobrowolny, a ich celem jest uświadomienie uchodźcom jakie zachowania są w Europie akceptowalne, a jakie nie. Organizatorzy kursów podkreślają, że najważniejsze jest przekazanie imigrantom, że w Norwegii "zmuszanie kogoś do seksu jest zakazane, nawet jeżeli chodzi o żonę mężczyzny".

Na kursie imigranci dowiadują się także, że w Norwegii "prawo nie jest związane z religią" a przepisy obowiązują wszystkich, niezależnie od tego jaką religię dana osoba wyznaje. Zajęcia są prowadzone przez osoby przeszkolone przez fundację Alternatywa dla Przemocy. Program zajęć uruchomiono w Norwegii w 2013 roku - i początkowo miał on trwać dwa lata (okres ten właśnie się kończy). Teraz władze Norwegii mają przeanalizować czy zajęcia przynoszą pożądane rezultaty.

- Najgroźniejsze jest milczenie - mówi Per Isdal, psycholog kliniczny ze Stavanger, który współpracuje z fundacją odpowiedzialną za program. Isdal dodaje, że wielu uchodźców "przybywa ze społeczeństw, w których płcie nie są sobie równe i w których kobieta jest własnością mężczyzny". - Musimy im pomóc zaadaptować się w nowym otoczeniu - dodaje. Pierwszy program skierowany do uchodźców uruchomiono właśnie w Stavanger, po tym jak w Norwegii doszło do serii gwałtów, których sprawcami byli imigranci.