Premier Włoch Matteo Renzi złożył rezygnację

Włosi wyrazili swój stosunek nie do reform konstytucji, lecz do rządu, europejskich elit i rzeczywistości.

Aktualizacja: 05.12.2016 17:57 Publikacja: 05.12.2016 17:21

Premier Matteo Renzi ogłasza swoją dymisję.

Premier Matteo Renzi ogłasza swoją dymisję.

Foto: AFP

Piotr Kowalczuk z Rzymu

Po druzgocącej klęsce referendalnej premier Matteo Renzi złożył rezygnację. W nocy rozegrał się dramat. Dane o bardzo wysokiej frekwencji (69 proc.), a przede wszystkim rozmiary klęski (tylko 39 proc. za „tak") zszokowały wszystkich. Maria Elena Boschi, minister do spraw reform, twarz kampanii na rzecz „tak", popłakała się, a bliski łez premier Renzi, ogłaszając około 1.00 w nocy rezygnację, zrobił to, co potrafi najlepiej: wygłosił piękną, wzruszającą mowę.

Naturalnie premier popełnił przed miesiącami ogromny błąd, bo zapowiedział, że w razie porażki referendum zrezygnuje. Tym samym zjednoczył opozycję, a przedmiotem referendum stał się on sam i jego rząd.

Ale klęska jest również udziałem wszystkich, którzy wzięli udział w referendalnej kampanii Renziego: od prezydenta Obamy, przez kanclerz Merkel, szefa Komisji Europejskiej Jeana-Claude'a Junckera, szefa koncernu Fiat Sergio Marchionnego, po większość światowych i włoskich mediów, wielu ludzi włoskiej estrady i sportu.

Jak się wydaje, gremialne wsparcie dla „tak" ze strony ludzi sukcesu, establishmentu, a przede wszystkim, słusznie czy nie, uważanych za sprawców włoskich nieszczęść Unii i Niemiec (kryzys gospodarczy i imigracyjny) były pocałunkiem śmierci. Tym bardziej że w ciągu ostatnich dwóch tygodni, gdy nie wolno było publikować sondaży, a Włosi byli bombardowani przez potężną machinę rządowej propagandy i zagranicę apelami o wsparcie reform i Renziego, różnica na rzecz „nie" wzrosła z kilku do 22 punktów procentowych. I to mimo ogłoszonych w ostatniej chwili podwyżek dla biedniejszych emerytów i budżetówki.

Bez paniki

Włosi nie przejęli się złowieszczymi groźbami, że klęska referendum położy na łopatki włoski system bankowy, a może i Unię, szczególnie strefę euro. Najwyraźniej uznali te przepowiednie za część kampanii wspierającej Renziego, która ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.

Podczas nocnej dyskusji w TV RAI naczelny „La Stampa" Maurizio Molinari zdiagnozował, że zgodnie z apelem komika Beppe Grillo, szefa kontestacyjnego Ruchu 5 Gwiazd (30 proc. w sondażach), Italia głosowała sercem i trzewiami, a nie rozumem, pokazując przy okazji nie tylko włoskim elitom środkowy palec. Uznał, że dramatyczne „basta" to krzyk Włochów, że nie podoba im się kierunek, w którym włoski rząd i Unia prowadzą Italię i Europę.

Wszyscy są zgodni, że rezultat referendum to efekt desperacji Włochów gnębionych skutkami kryzysu, bezrobociem (37 proc. wśród młodych ludzi), beznadzieją, skandalami korupcyjnymi; Włochów zirytowanych nachalną autopromocją Renziego, a przede wszystkim zniecierpliwionych tym, że nic się nie zmienia.

Najbliższe dni pokażą, co się stanie. Prezydent Sergio Mattarella po przyjęciu rezygnacji Renziego i konsultacjach powierzy komuś misję sformowania nowego rządu.

Być może Renziemu. Chodzi o to, by najpierw przyjąć ustawę budżetową, a potem zmienić ordynację wyborczą, bo obecna nie przewiduje wyborów do Senatu, które wobec porażki referendum trzeba będzie również przeprowadzić.

Włosi uspokajają siebie i zagranicę, że nie ma powodów do paniki i histerii. Bo choć upadek rządu Renziego jest wydarzeniem dramatycznym, rządząca koalicja ma bezpieczną większość w obu izbach parlamentu, więc będzie w stanie administrować. Jednocześnie skazuje to kraj na dryf. Tym bardziej że po koszmarnej porażce koalicji rządzącej do wyborów się nie śpieszy. Słychać nawet głosy, że ten parlament spokojnie dokończy kadencję, więc wybory mogą się odbyć dopiero na wiosnę 2018 r. Naturalnie Włosi obawiają się, że tak jak pod koniec rządów Berlusconiego (2011 r.) za sprawą spekulacji i agencji ratingowych włoskie papiery dłużne staną się makulaturą i koszty obsługi horrendalnego długu publicznego (134 proc. PKB) znów rzucą Italię na kolana.

Bez powrotu do lira?

Z włoskiej perspektywy obawy zagranicy, że Italia zada cios Unii, na przykład wycofując się ze strefy euro, przynajmniej na razie, wydają się niepotrzebną histerią rozpętaną przez żądne sensacji media. Z sondaży jasno wynika, że Włosi nie chcą występować z Unii.

Większość włoskich wpływowych ekonomistów twierdzi co prawda, że przyjęcie euro było błędem. Ale też wszyscy zdają sobie sprawę, że powrót do lira pociągnąłby za sobą potworną katastrofę finansową. Rozpisania referendum w tej sprawie domagają się co prawda kontestatorzy z Ruchu 5 Gwiazd i antyunijna Liga Północna (12 proc. w sondażach), ale po pierwsze nie mają na to na razie politycznej siły, a po drugie nie zawala na to konstytucja. Poza tym Ruch programowo nie wchodzi w żadne koalicje.

Poza tym, przynajmniej na razie, najbardziej prawdopodobny scenariusz po wyborach to wielka koalicja umiarkowanej lewicy i prawicy, czyli przede wszystkim Partii Demokratycznej Renziego (jeśli nadal będzie jej przewodził) i Forza Italia Berlusconiego, by powstrzymać marsz Ruchu Grillo po władzę.

Przez lata w ten sposób sekowani byli komuniści i kraj się nie zawalił. Osobnym pytaniem jest, czy taki rząd, mariaż ognia z wodą, mógłby być skuteczny. Trudno też sobie wyobrazić, by taka koalicja była w stanie przeprowadzić tak potrzebne Italii reformy strukturalne. Ale to głównie problem Włoch, a dopiero potem Unii i Europy.

Piotr Kowalczuk z Rzymu

Po druzgocącej klęsce referendalnej premier Matteo Renzi złożył rezygnację. W nocy rozegrał się dramat. Dane o bardzo wysokiej frekwencji (69 proc.), a przede wszystkim rozmiary klęski (tylko 39 proc. za „tak") zszokowały wszystkich. Maria Elena Boschi, minister do spraw reform, twarz kampanii na rzecz „tak", popłakała się, a bliski łez premier Renzi, ogłaszając około 1.00 w nocy rezygnację, zrobił to, co potrafi najlepiej: wygłosił piękną, wzruszającą mowę.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790