W dokumentach złożonych w sądzie II instancji w San Francisco amerykańska filia Bayera uważa, że werdykt skazujący ją nie został dostatecznie poparty dowodami przedstawionymi przez szkolnego ogrodnika Dewayne Johnsona. Monsanto zwróciła się do sędzi Suzanne Bolanos prowadzącej tę sprawę o oddalenie werdyktu albo obniżenie sumy albo wznowienie procesu. Apelacja będzie rozpatrywana 10 października

Pierwszy proces z pozwu złożonego w 2016 r. odbył się w trybie przyspieszonym z powodu zaawansowania choroby, wywołanej zdaniem powoda latami kontaktu z preparatami tej firmy zawierającymi glifozat, Rundup i Ranger Pro. Ława przysięgłych uznała, że Monsanto nie ostrzegła Johnsona i innych użytkowników o groźbie raka i przyznała mu 10 sierpnia 39 mln dolarów odszkodowania, a firmę ukarała grzywną 250 mln.

Producent tych preparatów odrzuca zarzuty, wcześniej zapowiedział apelację. Bayer powtórzył teraz, że „decyzja sądu jest sprzeczna z ponad 40 latami realnego używania tego środka na świecie, z obszernymi danymi naukowymi i analizami, które prowadzą do wniosku, że środki chwastobójcze na bazie glifozatu są bezpieczne w użytku i nie wywołują raka u ludzi". Firma uważa, że Johnson nie udowodnił, że glifozat wywołał u niego raka, a naukowe dowody przedstawione podczas procesu „były znacznie poniżej normy przyczynowej wymaganej zgodnie z kalifornijskim prawem".

Agencja Ochrony Środowiska EPA uznała we wrześniu 2017 po długiej ocenie zagrożeń ze strony glifozatu, że nie jest chyba rakotwórczy, z kolei komórka ds. raka Światowej Organizacji Zdrowia uznała w 2015 r. glifozat za „możliwie rakotwórczy dla ludzi".

Był to pierwszy proces dotyczący zarzutów, że glifozat wywołuje raka. W Stanach złożono już ok. 8 tys. podobnych pozwów.